Jak pierwszy raz się zetknąłem z Setiusem (i od razu na niego ostro napaliłem

) to stał za <3k.
Co do porównania Mayo/Flame to wiem że raczej tele nie robi się z jesionu, ale czy naprawdę różnica między przykładowym telecasterem/stratem made in Flame za ok. tysiaka (zobaczcie za ile ostatnio poszły dwie ładne sztuki na forum), nawet jeśli będzie z olchy, bez extra wykończeń, topu itp., ale po dołożeniu kolejnych 5-7 stówek na pickup(y) i klucze, będzie tak wielka w stosunku do np. w/w Mayo, jak wskazuje stosunek ceny? Chodzi mi typowo o walory brzmieniowe i samą jakość wykonania.
Bo mnie jako mnie szczerze zwisa czy mam top flame AAAAaaAAAaAAAaaaAAA
aaAaAaaaAaaa czy nie, popiątny binding i gryf z 3459165349659 kawałków. Ma być wygodne, brzmieć, trzymać strój, nie kaleczyć rąk progami ani czymkolwiek innym, nie wyginać się tu i ówdzie i nie wyglądać mimo wszystko jak patelnia od cygana
Stąd pytam wprost, i serio bez złośliwości, czy warto dać za Legenda te okolice 6k, skoro tańsze (sporo) Mayo, czy nawet Flame trzymają bardzo dobry poziom jak tu czytam.