Autor Wątek: Co Was w życiu najbardziej wkurwia, czyli kącik małego frustrata  (Przeczytany 1748291 razy)

Offline Didejek

  • Pr0
  • Wiadomości: 743
  • Hodowca BlacKatów
    • BlacKat Guitars
Wczoraj sobie przypomniałem co mnie wkurwia. Otóż rodzice wpoili mi obowiązującą zasadę, że najpierw się przepuszcza osoby wychodzące/wysiadające ze środka transportu, a potem dopiero wchodzi/wsiada. Reguła ta, zresztą logiczna i usprawniająca działanie komunikacji, przez wiele lat znakomicie funkcjonowała w Warszawie do momentu wybudowania metra. Obecnie już z czego bym nie wysiadał to muszę się przebijać przez pchające się na mnie tłuste baby z siatami (po cholerę one w kółko jeżdżą z tymi siatami w kratkę?) i liczną gromadkę zastawiającą całe wejście, tak że nie da się wyjść bez użycia łokci. Kiedyś wystarczyło głośne przepraszam, żeby zdyscyplinować większość gawiedzi, ale teraz chuja tam, a nie przepraszam. Najbardziej oczywiście pod tym względem wymiata SKM i metro.

Z drugiej strony - jeśli ja stosuję się do tej niepisanej zasady, to zawsze znajdzie się jakiś tłusty babsztyl (nie wiem czemu to jest zawsze tłusty babsztyl, ale tak to działa), który się przede mnie wciska na różne sposoby, kiedy stoję w kolejce do wejścia. A jeżeli nie wepchnie to chociaż napiera torbą albo co gorsza tłustym cielskiem od tylca. Zresztą przy wysiadkach to też jest fajne, kiedy się gdzieś spieszę, uważam się jeszcze za osobę w miarę sprawną fizycznie i przy wyjściu z takiego busu nagle wpieprza się przede mnie na siłe jakiś osobnik, który niestety nie okazuje już tyle wigoru przy wysiadaniu i blokuje swoim powolniackim tłustym zadem wyjście.

Reasumując - wkurwia mnie rosnące w przerażającym tempie chamstwo użytkowników komunikacji publicznej. No i jeszcze to, że niektórzy pasażerowie nie wiedzą co to jest mydło, dezodorant a czasami sądząc po smrodzie również papier toaletowy.