Z tym: szanujmy się, nie zagramy jak nie będzie tego, tamtego - to niestety można dziwaczyć, jak przebije się bańkę "podziemia" i nasza nazwa zaczyna coś znaczyć. Ale "znaczyć" to też jest różnie, bo znajomki mają teledyski, wydaną płytę z miksem na Zachodzie - a i tak to wciąż tacy lepsi amatorzy.
Jak się uprzeć na max z warunkami - to się nie zagra nigdzie, bo zawsze jest coś

A poza tym kluby, które dają siano gwarantowane (a nie jeszcze krzyczą po 300-500 z góry) - są jak samotne wyspy w morzu gówna i popeliny...

Poza faktycznie większymi imprezami - to znacznie lepiej wspominam ludzi i właścicieli z tych najmniejszych klubów. Tam jakoś i browar jest zawsze za darmo i wszyscy się bawią
