Dla realizatorów, techników sceny nie ma nic bardziej irytującego niż całkowity brak ridera. Wtedy po prostu bierze się standardowy zestaw + mały zapas. Jak czegoś braknie to sorry, nikt po to nie pojedzie. Jeżeli natomiast jest rider to goście studiują te Wasze wypociny, przygotowują się, wiedzą gdzie podpyty sobie pociągnąć, jak sprawnie przepinkę zrobić, przygotowują sobie imput-listy żeby wszystko było tip-top.
Nierzadko zdarzają się też ridery ze sporą dawką humoru...ostatnio robiliśmy jakąś kapele rege w Katowicach i wśród wymagań "socjalnych" mieli: dziwki i tona koksu
A co do wymagań to jest jeszcze jedna strona medalu...Panowie nie grajmy w stajniach/ nie grajmy za łaskę/ nie grajmy w miejscach gdzie ktoś może stracić zdrowie. Niech organizatorzy też wiedzą ze pewne podejście organizator->artysta musi być zachowane. Minimum warunków/minimum kultury.