Czytają opinie ludzi twierdzących że paczki proste są lepsze mam wrażenie że takowe nigdy na scenie nie grały. Grając na scenie-czyli właściwie środowisko pracy dla którego kupuje się kolumnę 4x12, stojący i słuchający ludzie mają głowę/uszy na wysokości dwóch (nie ściętych) dolnych głośników to raz ....a dwa.....nawet w najgorszym klubie mamy nagłośnienie (jak nie mamy to się nie zgadzamy grać bo 'pedalski' klub ) i jedyne do czego służy paczka to odsłuch dla nas samych. To co słyszą ludzie to przecież dźwięk głośnik kolumny->mikrofon->klubowe nagłośnienie+odsłuchy. Także entuzjazm płynący z zajebistego brzmienia na probie, posiadaczy prostych paczek powinien minąć w momencie koncertu gdzie ustawienie pieca diametralnie zmienia się ze względów na klubową akustykę. Śmiem wysnuć ryzykowną teorię że jako odsłuch dla nas samych, ścieta paczka na scenie, swoją rzekomą siarkowatością przebija się do naszych uszu dużo lepiej. Paczka=Odsłuch. Chyba że się gra na totalnej pipidówie.
generalnie potwierdziles to, co mi sie dotychczas zdawalo tak na logike
Jedno jest pewne- za bardzo my gitarzyści przejmujemy się brzmieniem. Toczymy teraz rozmowę czy paka ścięta czy prosta gdy przeciętny słuchacz ma , nie oszukujmy się wyjebane na to czy wzmak ma trochę mniej lub więcej siarczystej górki....no chyba ze są obecni inni gitarzyści na sali którzy walą pod nochalem komentarze-"mój marshal 15W brzmi lepiej i ma więcej mięska z exarem kamikaze".
a z tym dla odmiany kompletnie sie nie zgodze! w czasach na przelomie gimnazjum/liceum, zanim jeszcze sam zaczalem grac na wiosle, praktycznie nie zwracalem uwagi na nic innego niz brzmienie, czy to sluchalem albumu studyjnego, czy ZWLASZCZA gdy bylem na koncercie. w zasadzie nie mialo dla mnie zbytnio znaczenia co grala dana kapela - jesli brzmienie mi sie podobalo, to automatycznie ta kapela byla dla mnie zajebista i dopeiro wtedy EWENTUALNIE wsluchiwalem sie w kompozycje. dopiero kiedy zaczalem grac na gitarze przestalem sie tak interesowac brzmieniem kapel, bo dotarlo do mnie, od czego... od kogo ono wlasciwie zalezy (heh ta rozmowa mi przypomina magiczna w szczecinie ksywe, na brzmienie ktorej kazdy w temacie spluwa z pogarda - SZUWAR)
i ze sa rozne gusta, roznie sie ukreca nawet z tego samego sprzetu brzmienia i ze nie kazdy lubi eq FULLbass&treble z winampa (tak, tez kiedys na to chorowalem, ale spoko - przeszlo mi
) i zaczalem bardziej patrzec na to, co jest grane, kompozycje i w miare mozliwosci ignorowac brzmienie. dopiero wtedy np przekonalem sie do metallici, wczesniej rzygalem na nia
nie wspominajac o docenieniu rodzimych kapel (dopiero wtedy zaniklo u mnie przekonanie, ze polskie=chujowe)...
czyli moje twierdzenie jest odwrotne: my sie za malo przejmujemy brzmieniem, a za duzo kompozycja, technika itp (czego przecietny sluchacz nawet nie zauwazy, bo on nie bedzie wiedzial, co jest trudne/skomplikowane, a co proste - dla niego szybko = WOW ALE ZAPIERDALA, i bedzie robic wieksze wrazenie mimo, ze to moze byc napierdalanie w pusta strune, a powolny moment chwile pozniej bedzie niezauwazony, mimo, ze skomplikowany kompozycyjnie i wzglednie trudny technicznie - ogolnie muza ma miec klimat i odpowiednio wplywac mu na emocje, to sie bedzie wtedy podobac)
bo te beda ocenione dopiero wtedy, gdy inni grajkowie wejda jako publika i zaczna sie wymadrzac w celu wydluzenia sobie mentalnego penisa.