Leżę chory w domu, nikt nowości nie dostarcza a Eureka mi się skończyła właśnie to oglądam po raz któryśtam stare rzeczy. Wczoraj poleciał Casshern, czyli anime w wersji fabularnej z aktorami i w ogóle. Uczucia mocno mieszane - akcja jest straszliwie infantylna (jak mają wygrywać oni to my padamy jak zboże, jak odwraca się kolej rzeczy to oni skoleji walą się pokotem), a ostatnie 20 minut filmu to najnudniejsze zakończenie w historii, do tego klasycznie japońskie zawiązania fabuły pojawiające się znikąd i w żaden sposób niewyjaśniane. Za to podobają mi się nawiązania do nacjonalizmów (japońskie mundury a'la Wehrmaht i napisy na ścianach po rosyjsku i niemiecku) i z wyjątkiem tych dłużyzn całkiem wchodzi.
Rating: 5/10