nie chce zeby dyskusja zeszła na te tory, ale "realizatorzy was pokochają
" brzmi jak "w końcu przestaną nam dupe zawracać odsłuchami"
tu raczej miałem na myśli szczere uczucie

Uszy = brak monitorów na scenie = nie ma co sprzęgać

Mnie (...). A realizatorzy oburzają się jak święte krowy. Jakby robili to za co biora pieniadze na odpowiednim poziomie to nikt by nie narzekał, to raczej oczywiste. Niestety wiekszosc realizatorow w klubach kojarzę z chamstwa i z pewnosci o swojej nieomylności.
Ano niestety, czasami jesto to kwestia sprzętu. I mnie kur... strzela jak mam gdzieś zrobić sztuke, rider wysłany miesiąc wcześniej a na miejscu się okazuje, że połowy sprzętu nie ma. A niestety w wielu polskich klubach tak jest. Z drugiej strony trafiają się lokale, o których złego słowa bym w życiu nie powiedział. Ale co do "olewczego" podejścia realizatorów to z przykrością muszę się zgodzić. I dlatego właśnie chciałem się dowiedzieć czy kolega Vader takie przygody ma często i czy z jednym realizatorem czy z różnymi. Bo może to "cham za gałami" jest tym słabym ogniwem

i laryngolodzy tez, ale to za kilka(nascie) lat.
ale do tego "uszy" nie są potrzebne

i nie za kilkanaście lat

sam znam wokalistów tak głuchych, że ich mikrofony cały czas sprzęgają a oni i tak marudzą, że się nie słyszą
