Autor Wątek: Co Was w życiu najbardziej wkurwia, czyli kącik małego frustrata  (Przeczytany 1906171 razy)

Offline Mother Puncher

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 494
  • It is useless, to resist.
Jak w 10 lat nie jesteś w stanie uzbierać 10% wartości nieruchomości to jak chcesz spłacić pozostałe 90% w kredycie na 30lat które łącznie daje spłatę 180%? W kolejne 180 lat?

Mój przykład. Jeśli chce się mieszkać i żyć to z pensji etatowej jest ciężko i trzeba się z tym pogodzić. Brzmi to może absurdalnie, ale załóżmy 75k czyli 10% z 750k daje nam 625 zł miesięcznie. Dużo, czy mało to kwestia indywidualna. Żeby uzbierać tyle w 5 lat to robi się prawie 1200 zeta w miesiąc. Doliczasz do tego koszty mieszkania i reszty. I okazuje się, że samodzielnie mieszkając w kawalerce i zbierając przez 5 lat miesiąc w miesiąc i odkładać trzeba robić to konsekwentnie. I to 1200 zeta miesięcznie.  I teraz tak. Jeden miesiąc wypada kanałówka. Innego musisz kupić garnitur do pracy albo inne gówno. Kolejny urodziny kogoś tam. Czwarty miesiąc wymieniasz sprzęgło w passacie. Oczywiście po drodze dochodza zmiany stóp, inflacja itp. Albo dochodzi inny gruby wydatek. Albo musisz zmienić chatę  :D nowy czynszojad wymaga dwukrotności kaucji. Ja tak mogę wymieniac w nieskończoność. Drugi etat? Spoko opcja, konsekwencje w życiu prywatnym albo zdrowiu,,się okaże". Jakiś handelek, może giełda żeby dorobić? W pizde, ale nie każdy się zna i można wyjść jak chuj w dupie. A potem zmiana przepisów i obligatoryjnie 20% :D

Jeśli jest opcja 10% i to z dupą albo żoną to wiadomo, dwie pensje, wydatki się rozkładają itp. no ogólnie łatwiej. Ale jakkolwiek wydaje się to absurdalne nie móc odłożyć 10% w 10 lat ale ja np jestem w stanie to zrozumiec bo życie różne pisze scenariusze. Ja pewnie bez pomocy starych nadal bym zbierał i chuj wie kiedy bym uzbierał. Ceny mieszkań czy gruntów wyjebały zdecydowanie zbyt szybko w porównaniu do przeciętnych zarobków, które owszem, też niby wzrosły, ale nadal bez szału. A tu jeszcze trzeba żyć, leczyć się, albo co gorsza - mieć dzieci :D :D


Historia ładna ale z dupy ;)
Przy nieruchu za 750k i wpłacie 10%, rata kredytu wychodzi 4200zł bez ubezpieczenia, czynszu i mediów. Więc jak ktoś jest singlem i patrzy za mieszkaniem za 750k ze zmienną stopą procentową, a nie jest w stanie odkładać nawet 1200zł miesięcznie to powinien być co najwyżej ubezwłasnowolniony, a nie związany z bankiem umową kredytową.

Drugi temat to 10 lat to 2/3 cyklu koniunkturalnego na deweloperce. Podajesz ceny na górce. Drugi powód żeby nie udzielać komuś kredytu.

We Wrocławiu jesteś w stanie kupić od ręki mieszkanie w okolicach 300k. Dwa pokoje bezczynszowe.
https://www.otodom.pl/pl/oferta/inwestycyjne-2-pokojowe-przy-petli-autobusowej-ID4vbYP

To nie jest historia z dupy tylko PRZYKŁAD. Wiara w odkładanie po 1200 albo i więcej kasy konsekwentnie miesiąc w miesiąc to mrzonka i utopijna wizja singielskiej egzystencji przez 5 albo i więcej lat. Aha i przy założeniu że przez ten czas nie wydarzy się NIC. Dosłownie. Żaden większy wydatek, koszt, wypadek NIC. Proponuję zejść na ziemię trochę i wyjść z mentalu ,,dla chcącego nic trudnego". No chyba że mówimy o egzystencji a nie życiu to soreczki, to nie ma co bić piany. Bo jak Ci pierdolnie UPG i dostaniesz rachunek za 6k to powiesz NIE BO ZBIERAM NA MIESZKANIE NIE MOGĘ NIC WYDAĆ. W końcu to 4 miesiące oszczędzania w dupe. Urlopy rozumiem też żadne. Mediana zarobków w PL to wciąż ile, 6700 brutto? Powiesz zaraz pewnie WIĘCEJ ZARABIAĆ BO TAK MAŁO TO SIĘ PRZECIEŻ NIE ZARABIA. Problem w tym, że większość jednak tyle zarabia. Dość mocno wertowałem rynek pracy - jest średnio mówiąc wprost. Udało mi się coś znaleźć ostatecznie, nawet powyżej średniej - no ale teraz co, chaty mają być dla wybranych a reszta gruz i wynajem? Problem jest i nie udawajmy że go nie ma.

Aha i żeby nie było - ja nie mówię że nie masz racji bo fakt faktem, jak się chce i nie ma opcji to trzeba się wziąść w garść i cisnąć. Ale to nie jest zero jedynkowe, czasem jest to możliwe, a czasem się nie da albo po prostu jest znacznie komuś trudniej.

I ja wiem też co masz na myśli. Kawalerka albo i pokój plus to odkładanie wyjdzie mniej niż rata kredytu. Pełna zgoda. Tylko zwróć uwagę też na wiek. Jak się ma te 23-25 lat to dzisiaj, może z pewnymi wyjątkami, świeżo po studiach nie robi się kokosów. Kiedy REALNIE takie oszczędzanie ma się zacząć? I kiedy skończy? Banki starym ludziom niechętnie też będą dawały kredyty na 30lat. Tak jak mówię - to nie jest zero-jedynkowe wszystko. Ale nadal nie zmienia faktu, że jak się chce to trzeba się starać i spiąć zad.

A kwestie mieszkania inwestycyjnego za 300k przemilczę bo jak się zacznie w czymś takim grzebać i remontować to się dopiero wpierdala w koszta. Podawanie z dupy skrajnego przykładu cenowego też mija się z celem, bo trzeba realnie patrzeć, że jakieś LOGICZNE chaty nawet pod remont to się zaczynają od 10tys za m2. Nie bez powodu takie coś kosztuje drobne, nikt za pół darmo nie odda dobrej opcji. A przypominam również, że koszt remontu liczy się inaczej niz wykończenia, zaczynając chociażby od klopa i prucia kafli czy rur.

a te wszystkie rządowe programy developer+?
https://www.gov.pl/web/rozwoj-technologia/mieszkanie-bez-wkladu-wlasnego2

Jeśli dobrze liczę limity, to max do niecałych 500k za 40m (Kraków).
W Krakowie ceny za takie to minimum 700k.

Zapoznaj się z tematem domów modułowych i ewentualnie skromnej działki.

Temat na szybko i do mocnej dyskusji. Generalnie 10ar w logicznym rejonie Wrocławia to ok 200k. Modułowy zależy od projektu i do jakiego stanu się stawia, ale potrafią liczyć po 500 za totalną podstawę. To już może lepiej serio pierdolnąć coś własnego murowanego, ale trzeba również gdzieś mieszkać i jakoś taka budowę również ogarniać. Znam ludzi co mają taki domek i sobie chwalą. Na pewno korzyść jest jedna - ziemia i metraż. No czyli dwie :D

« Ostatnia zmiana: 24 Lip, 2025, 22:43:55 wysłana przez Mother Puncher »
Ogrywam wiosła na jutubie i się tego nie wstydzę. Mam konta na wszystkich forach.