Tylko, że ani razu się spotkałem z sytuacją, nawet anegdotycznie, żeby przy sytuacji, gdy “przedsiębiorcy-deweloperzy” faktycznie nabijali się na koszty związane z tym, gdy ryzyko związane z ich działalnością nie wypali. Wtedy zaczyna się renegocjacja umów, branie lipnych podwykonawców albo inne zabiegi upewniające się, że ich zwrot z inwestycji pozostanie na podobnym, a w miarę możliwości jeszcze wyższym poziomie. Tego typu stopy zwrotów powinny należeć do inwestycji wysokiego ryzyka, a nie bodaj najpewniejszej inwestycji jaka istnieje, czyli nieruchomości. Bo ludzie zawsze muszą gdzieś mieszkać, a ziemi się więcej nie naprodukuje.
No dziwne żeby spółki akcyjne które raportują na GPW nie dbały o swoje zyski. A o tym że są to inwestycje wysokiego ryzyka to przypominam młodszym na forum jak skończył największy polski deweloper GANT.
Na szczęście zaczyna się ładna korekta z cenami i jak ktoś się wstrzymywał z zakupem i gromadził kasę to będzie miał szanse sobie nadrobić.
Ten trend nie jest wyjątkowy dla Polski, ale właśnie akcelerujemy w stronę gospodarki postkapitalistyczne j, gdzie szaraka nigdy nie będzie stać na mieszkanie.
Proponuję jeszcze podkręcić normy w budownictwie to na pewno będzie taniej. U nas praktycznie w ogóle nie ma progów cenowych w budowlance. Nie ma czegoś takiego jak tanie budownictwo z nieco niższym standardem.