Chyba warto w końcu przejrzeć na oczy i uświadomić sobie, że Białoruś to nie jest heheszkowy kartofland a Łukaszenka nie jest takim pierdołowatym dyktatorkiem jak go przedstawiają nasze media. To całkiem spory kraj, którym rządzą naprawdę niefajne skurwysyny.
To ten sam kraj, który po wygranej Cichanouskiej musiał dzwonić po kumpli z Rosji bo sobie wewnętrznie chłopaki nie radziły?
Ja mówię o potencjale wojskowym tylko i wyłącznie.