PsyOstatni raz widziałem z 15 lat temu, a żona nigdy więc poszło.
Ależ tam jest smaczków "transformacyjno-ustrojowych", być może nawet bardziej widocznych dzisiaj niż w dniu premiery. Część jest taka "śmieszno-straszna".
Świetna muzyka Lorenca, fajne ujęcia (strzelanina w hotelu i te ruchy kamery w korytarzu były mistrzowskie).
No i fabuła - wtedy zakładano inteligencję widza, nie wszystko było pokazane na ekranie.
BeekeeperKlasyczny Statham robiący rozpierdziel. Tylko tyle i aż tyle
