I cieszy mnie, że nie posiadając paznokci jednak udało mi się nauczyć hybrid pickingu - wprawdzie podstaw jedynie, ale zawsze coś. Zawsze wydawało mi się to niemal tak samo niewykonalne jak sweep picking, którego notabene podstawy też opanowałem (podstawy tzn. jakiegoś prostego sweepa w umiarkownym tempie zagram). Jak do tego doliczyć, że pousuwałem (na ile się dało) w zasadzie wszystkie uszkodzenia wywołane domu przez psa ucząc się tym samym prostych prac naprawczo-reomontowych (dotychczas nie wiedziałem z której strony trzyma się młotek) to wychodzi na to, że był to rok pokonywania jakiś własnych ograniczeń ?