Z drugiej strony zmorą dzisiejszego rynku pracy są ludzie, którzy za nic nierobienie chcieliby zgarniać miesięcznie pięciocyfrowe kwoty.
Trzeba znać swoją wartość a tym bardziej pracy, którą się wykonuje. Pracoholizm to nic fajnego ale leserstwo również. Nic tu nie jest czarno białe, c'est la vie joptwajumać...
Ostatnio brałem udział w kilku rozmowach o pracę jako potencjalny przełożony. Szczerze powiedziawszy jestem zaszokowany i zażenowany. Stanowisko projektanta- konstruktora przy szeroko rozumianej obróbce stali. Większość z bardzo małym doświadczeniem, sporo nie pofatygowało się by chociaż sprawdzić czym firma się zajmuje, z papierów wynikało, że mamy do czynienia z totalnymi wymiataczami, a jak zapraszaliśmy do komputera to głupie wymówki i umiejętności poniżej przeciętnych. Oczywiście średnie wynagrodzenie oscylowało w okolicach 4500 netto ani złotówki mniej. Jedyną osobą, która przyszła przygotowana i odpowiedziała poprawnie na 95% pytań to studentka trzeciego roku robotyki, która otwarcie przyznała, że ma bardzo małe doświadczenie, ale chce je po prostu zdobyć.