Że nigdy, nigdzie i nikt w pracy nie doceni wkładu, poświęcenia, zarywania nocy, robienia czegoś kosztem rodziny, a nawet zdrowia. Każdy jest do zastąpienia. Na koniec nie ma zegarka, ani nawet medalu z ziemniaka. Tylko jeszcze "niby masz to wypowiedzenie, ale już nie musisz przychodzić". Co ciekawe ci co wychodzą po 8h, biorą zwolnienie na każdy katarek, nie odbierają telefonu na urlopie - jeszcze nieraz mają większy szacunek. Pamiętajcie dzieci, gdy przyjdzie do codziennych decyzji .
Amen
Gorzej jeżeli w pracy są tzw. „dyspozycyjni” czyli single a w dodatku „ ambitni”.
Ja szanuję zapisy w umowie i wychodzę w punkt.
Wiadomo, czasem coś się zesra i trzeba dłużej ale siedzieć aby siedzieć ?
Przypomniało mi się jak kiedyś na budowie robiłem w wakacje:
„Wódki nie przepijesz, roboty nie przerobisz, baby nie prze*****”
Proste a jak trafne.