Tak wyszło, że byłem w Dhaka, stolicy Bangladeszu.
Ja pierdzielę. Najsyfniejsze i najstraszniejsze miejsce jakie widziałem, czułem się jak w "Jądrze ciemności" Camusa.
Byłem już w równie biednych krajach, gdzie ludzie pomimo ubóstwa i braku infrastruktury mają poczucie porządku i dbają jak mogą o otoczenie aby było przyjaźniejsze.
Tutaj rzeczywistość przerosła wszystko, to chyba czwarty świat.