Stary, jak mieszkałem w wawie to zaczepiła mnie taka babka z turbanem na głowie prosząc o kasę, bo głodna i jakaś tam. No więc jako iż miałem drożdżówki ze sobą to jej dałem dwie. Ta do mnie buk zapłać, odwróciła się i poszła. Zrobiła parę kroków i JEB te drożdżówki do kosza. Ja kurwa oczy w słup, podbiegam do kurwy, zjebałem ją na czym świat stoi, a ta do mnie mówi że oni nie mogą brać jedzenia, tylko siano.
Oni mają taką dniówkę, że ja pierdole. Może niektórzy są faktycznie potrzebujący, ale teraz to nie wierzę skurwysynom. Sorry.