To "jestem przeciwnikiem empatii" to w dużej mierze metafora, sam dobrze ująłeś, że to "część człowieczeństwa" i nie da się na dobre, zupełnie jej wyrzec. Po prostu uważam, że (tak, jak autor książki, do której się odniosłem) trzeba być racjonalnie współczującym, bo empatia sama z siebie na pstrym koniu jeździ.
Najlepsi chirurdzy na świecie z biologicznego punktu widzenia nie różnią się specjalnie od psychopatów, podobnie jeden z bardziej znanych popularyzatorów badań nad zaburzeniami socjopatycznymi, James Fallon (choć ja akurat gościa nie lubię, bo okropnie upraszcza rzeczy z naukowego punktu widzenia). Empatia wskazuje słuszny kierunek i pozwala wyznaczyć granice, ale sama w sobie nie może być celem, bo jest stronnicza i samolubna - każe zaspokoić poczucie gratyfikacji, że jest się dobrym człowiekiem, zamiast dążyć do "statystycznie" lepszej zmiany. Rodzice, którzy nie szczepią dzieci też kierują się empatią. Podobnie rodzice weganie, których dzieci mogą przez złą dietę lądować w szpitalu. Tak samo tutaj, emocjonalny kontekst każe się skupić na tym, że sądy są złe, zamiast na tym, jakie konkretnie zagrożenia niosą proponowane zmiany przez PiS i w jaki sposób można by je konkretnie zmienić na lepsze.