Autor Wątek: Kto tu coś napisze ten dupa!  (Przeczytany 314517 razy)

Offline selfslave

  • Gaduła
  • Wiadomości: 245
Populizm PiSu nie jest w żadnym stopniu "socjalistyczny". Poza 500+ (które dyskryminuje samotne matki i dotyczy tylko rodzin z 2+ dziećmi) i obniżkami cen niektórych leków nie widzę w ich działaniach nic "socjalistycznego". Socjalizm to pewien etos, nie kiełbasa wyborcza. Są tak prawicowi, że bardziej na prawo od nich są tylko ultrasy pokroju Korwina albo Narodowców, z którymi mają nawet wspólną retorykę.
Nadal mam wrażenie, a w zasadzie to już pewność, że określenie prawicy definiujesz poprzez uprzedzenia. Natomiast rzeczywiście z tego wszystko co wymieniłeś to prawicowa jest partia Korwina, tylko niestety razem z programem partii prezentuje on swoje XIX wieczne poglądy, ale to już wewnętrzny problem.

Studiuję psychologię jako drugi kierunek studiów, wcześniej zajmowałem się nią "hobbystycznie" i podejście personalistyczne, które tu postulujesz, od wielu lat nie jest w obiegu.
No wybacz, ale to nieprawda co piszesz. Nadal jest to praktykowane, a różne badania i doświadczenia z ostatnich lat w zasadzie udowadniają, że nawet altruizm jest tak naprawdę podyktowany egoizmem, tylko że po prostu nie każdy czerpie z niego przyjemność. Tutaj oczywiście można za pomocą systemu kar i nagród sprawić, że ktoś będzie miał miał przyjemność z altruizmu, ale to oczywiście czysta manipulacja, nic nie ma wspólnego z edukacją. A jeśli ktoś w konkretnych przypadkach nie odczuwa empatii i przez to pomaganie innym i wspólne dobro są dla niego tylko sloganami to jaką edukacją chciałbyś to zmienić? Możliwe, że pomogłaby tu wieloletnia terapia, ale to też nie jest pewne. Jak edukować, aby przekonać takie osoby do partycypowania w takim systemie, w którym wszyscy mają dbać o wspólne dobro?

Jak myślisz, jak wielu jest takich "panów pijaków, których mijasz po drodze do pracy"? Jakbyś ich nagle pozbawił tych intratnych zasiłków, to by zmienili swój styl życia i zostali przykładnymi obywatelami?
Czy to pijaków, czy innych "szwędaczy", "przesiadywaczy", którzy nie wiedzą co ze sobą zrobić. Tak, jest ich większość. Jak już kiedyś pisałem, dorastałem wśród takich osób, a teraz znowu mieszkam w takim sąsiedztwie. Do tego odwiedzałem 2 lata temu regularnie siedzibę MOPSu i ZBILKu, aby pozbyć się uciążliwego sąsiada, który zajmował mieszkanie komunalne piętro niżej. I tam nigdy w poczekalniach było żadnej normalnej osoby. Sama roszczeniowa patologia. Nie wiem jak byłoby z Twoją empatią, gdybyś chwilę tam z nimi pobył, ale sami pracownicy MOPSu wypowiadają się o ludziach, którzy tam przychodzą z obrzydzeniem, chociaż przyszli pracować pełni dobrych chęci i współczucia.

Pozbawieni pomocy finansowej na pewno nie zostaliby przykładnymi obywatelami, natomiast musieliby się na tyle ogarnąć, żeby iść chociaż do jakieś gównopracy, żeby żyć.

Jakim kosztem by się to odbyło dla osób w różnych sytuacjach przejściowych, np. moja krewna niedawno pracując w PKP dostała astmy przez niewłaściwie tam składowane podkłady kolejowe (czego nie ma już jak udowodnić, bo zdjęć nie robiła, a podkłady gdzieś przenieśli) - przez ponad rok była niezdolna do jakiejkolwiek pracy. Gdyby nie rodzina, to te śmieszne pieniądze (~1k miesięcznie) i tak pewnie by jej nie wystarczyły na życie.
Ale to jest sytuacja, gdzie ktoś normalnie funkcjonował, pracował i rozchorował się. Niezależnie czy to był wypadek przy pracy (chociaż z tą astmą to niekoniecznie było przez to, ale to inny temat), czy po prostu choroba, takim osobom jak najbardziej należy się pomoc i to właśnie większa niż ta o której piszesz. Zresztą jeśli koleżanka pracowała to miała opłacone składki ubezpieczenia, więc to zupełnie inna sytuacja niż osoby, które nie funkcjonują i nie funkcjonowały nigdy w żaden sposób. Bo nie bardzo rozumiem - czy zarzucasz mi, że twierdziłem, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie powinien wypłacać ludziom pieniędzy, gdy się rozchorują, pomimo że płacili składki? :D

Obniżenie podatków to obniżenie wpływów do budżetu
Nie zrozumieliśmy się, więc napiszę jeszcze raz, trochę konkretniej.
Chodzi np. o takie rozwiązanie jak zmiana podatku dochodowego na obrotowy, dzięki czemu małe firmy, jednoosobowe DG płaciłyby mniejszy podatek, a za to duże, które obecnie prawie nie płacą podatków, płaciłyby podatek dużo większy. Najlepiej zapoznaj się z rozwiązaniem, które stworzyli ludzie z Centrum Adama Smitha i ZPP i rozmawiajmy wtedy, bo jest to złożona sprawa i dokładnie obliczona. Stąd ten głos eksperta na poziomie matematyki z pierwszej klasy szkoły podstawowej "ale jak obniżą to będzie mniej" nijak ma się do tego rozwiązania.

i wcale nie musi to się wiązać z "aktywizacją gospodarki", często wręcz przeciwnie.
No oczywiście, jeśli to nie jest plan tylko po prostu "obniżenie podatków", tak jak ta Gilowska z likwidacją 3 progu podatkowego, żeby koledzy dyrektorzy ze Spółek Skarbu Państwa mieli więcej w kieszeni, to pewnie że nie musi się wiązać. Ale jak się zrobi to mądrze, jak np. ostatnio w Rumunii to i ludzie mają więcej kasy i w budżecie nadwyżka http://www.money.pl/gospodarka/unia-europejska/wiadomosci/artykul/rumunia-obnizyla-vat-i-inne-podatki-skutek,225,0,2046945.html

(zresztą uważam, że jeśli ktoś nie potrafi ze swojego biznesu nawet opłacać za normalne stawki pracowników, nie powinien w ogóle myśleć o zakładaniu firmy).
Proszę, tylko nie Szumlewiczem :|
Na to ma wpływ tyle rzeczy, że zdolność prowadzenia biznesu może nie mieć żadnego znaczenia. Np. w niektórych przypadkach dany produkt kosztuje tyle, że podwyższenie płacy minimalnej albo opodatkowanie umów o dzieło spowoduje konieczność zwolnień i zmniejszenia produkcji, bo nie będzie można podnieść ceny produktu, który musi być konkurencyjny np. dla tanich, chińskich substytutów. Takich przykładów, gdzie niekorzystne decyzje przedsiębiorcy podyktowane są nieprzemyślanymi działaniami rządu jest mnóstwo.

A co z czymś dużo bardziej podstawowym - dobrem wspólnym? Bez tej kategorii w ogóle nie ma mowy o wspólnotowej, demokratycznej polityce.
A czy można stworzyć wspólnotę na siłę? Wspólnotę osób, które nie chcą mieć ze sobą nic wspólnego?
Dobro wspólne będzie wtedy, gdy pozwolimy, aby każdy będzie dbał o siebie i o to co znajduje się wokół niego.

Chyba wyciągnęliśmy zupełnie inne wnioski z "Archipelagu Gułag".
Stąd polecam, abyś poczytał interpretacje i jaki był wpływ tej książki, bo jej treść mocno uderzyła w lewicowe ruchy prokomunistyczne. Ale zaślepiony lewicową ideologią możesz oczywiście uważać, że to była książka o złej prawicy i dalej spokojnie wpatrywać się w obrazek Zandberga przyodzianego w koszulkę z Marksem.

Faszyzm wraca jako alt-right i różne skrajne ruchy nacjonalistyczne i nie widzę podstaw, by się go doszukiwać gdziekolwiek indziej.
Alt-right to ruch wolnościowy sprzeciwiający się faszyzmowi, który wrócił w postaci anty-faszyzmu i próbuje wszystko cenzurować i wszystkiego zabraniać. Nie wiem jak można twierdzić, że ludzie którzy chcą wolności słowa, poszanowania prawa do własności i merytorycznej dyskusji to faszyści. Metody działania obecnej zachodniej lewicy są faszystowskie, a ich postulaty to są dosłowne cytaty z Hitlera.