Autor Wątek: Kto tu coś napisze ten dupa!  (Przeczytany 314477 razy)

Offline commelina

  • jestę skervesenę
  • Pr0
  • Wiadomości: 3 375
  • ...grałbym EVER
    • Skervesen
Commelina - o tych radarach do Patriotów jeszcze, bo mam wrażenie, że defetyzm siejesz. Otóż ja z tego artykułu:

http://www.defence24.pl/624526,patrioty-dla-polski-w-dwoch-fazach-mon-podpisal-porozumienie-komentarz#

...zrozumiałem, że Amerykanie nie dają nam radaru, bo nas nie lubią, tylko sami go jeszcze nie mają, a do przetargu stanęła firma, która wykorzystuje naszą technologię. Ostatecznie systemy przez nas używane, mają być dokładnie tak samo zaawansowane, jak hamburgerskie. Czy czegoś nie kumam?

Dokjładnie o to mi chodziło ze kupujemy coś czego oni sami nie dokończyli tzn sami nie mają tego radaru ale za to nasz PIT radwar ma na całkiem dobrym poziomie prace nad tym radarem niestety nie jest firmą państwową i nie bedzie miała na to zamówienia jak i amerykanie nie zgodzą sie by w nim uczestniczyła co najwyżej skorzystaja z tej technologii. To mię troche wkurwia takie podejscie i przy okazji hipokryzja dzisiejszego MON a naiwność poprzedniego.

Offline nikt

  • Jeń Lebany
  • Administrator
  • Wiadomości: 4 232
https://www.wprost.pl/kraj/10064022/Minuta-ciszy-zamiast-uchwaly-W-Sejmie-przepadl-projekt-upamietnienia-ofiar-zbrodni-OUN-i-UPA.html

W przyszłym tygodniu wysyłam zapytanie do Kuchcińskiego w trybie informacji publicznej które kurwy zagłosowały przeciw, choć patrząc na skład konwentu mam swoje typy.
http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/page.xsp/konwent

PS: We wtorek we Wrocławiu są obchody 74 rocznicy Rzezi Wołyńskiej i znów nie ma w ogóle informacji o tym wydarzeniu.... W mieście gdzie po wojnie przesiedlano największa ilość ludności z terenów obecnej Ukrainy i gdzie większość powojennych profesorów pochodziła z powiatu lwowskiego...
"Government is not the solution to our problem; government IS the problem." Ronald Reagan

Offline Algiz

  • Gaduła
  • Wiadomości: 470

Tutaj dla porównania przemówienie Obamy na obchodach 25-lecia wolności: http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1144097,25-lat-wolnosci-Mocne-przemowienie-Baracka-Obamy-dokumentacja
Zero pustych gadek o Kościuszce, cudzie nad Wisłą i po łebkach z podręcznika historii klasa 1-3, tylko np. osobiste nawiązanie do polskiej społeczności w Chicago. Nie mówię, że jest lepsze, ale na pewno nie gorsze.

Gdyby Obama zgłebił historię Polski chociaż w przedziale klas 1-3, to nie pociskałby nam swoich głodnych kawałków o polskich obozach śmierci.
« Ostatnia zmiana: 09 Lip, 2017, 14:55:32 wysłana przez Algiz »

Offline gizmi7

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 545
  • Venus as a goodboi
Ile razy już to było przerabiane, że chodziło mu o kwestię geograficzną, a nie tego, kto zarządzał obozami? To ważne, żebyśmy walczyli z tym lapsusem słownym, ale średnio widzę powód, by go krytykować że takiego niuansu nie znał. Gdyby to się powtórzyło po tym, jak Polacy podnieśli raban - wtedy owszem. Trump znał dotąd Polskę głównie z robotników, którym nie płacił (żeby nie było czepiania o źródło, to fragment książki napisanej przez dziennikarza śledczego z Pulitzerem na koncie): http://krytykapolityczna.pl/swiat/jak-robotnicy-z-polski-pracowali-dla-donalda-trumpa/

@selfslave Dla lewicy nacjonalizm nie jest żadną alternatywą dla globalizmu. Sama lewica nie jest alterglobalistyczna per se, ja sam jestem raczej w rozkroku między krytykowaniem globalizmu w obecnej formie ze względu na outsourcing, neokolonializm i unikanie podatków a tym, że nie widzę nic złego w jego "idei" (w sensie ang. "notion"). Podobnie sądzę protesty anarchistów tegorocznego G20 miały dotyczyć samej instytucji G20 a porządku neokapitalistyczneg o. Choć po tym, jak policja bez ostrzeżeń wyjechała z armatkami, skończyło się na bestialskiej rozróbie mas.

@wrobelsparrow Sam spełniasz "słownikową" definicję dziecka neostrady (może pomijając grupę wiekową), więc nie szafowałbym takimi określeniami.

Offline selfslave

  • Gaduła
  • Wiadomości: 245
@selfslave Dla lewicy nacjonalizm nie jest żadną alternatywą dla globalizmu. Sama lewica nie jest alterglobalistyczna per se, ja sam jestem raczej w rozkroku między krytykowaniem globalizmu w obecnej formie ze względu na outsourcing, neokolonializm i unikanie podatków a tym, że nie widzę nic złego w jego "idei" (w sensie ang. "notion").
A dlaczego nacjonalizm nie jest alternatywą? Tylko nacjonalistyczne, a konkretniej to regionalistyczne rozwiązania mogą skutecznie chronić przed globalizmem i rządami korporacji, a także wyzyskiwaniem słabszych państw. Bo globalne zarządzanie owszem fajnie wygląda jako pomysł, a w praktyce wygląda tak samo jak w skali mikro, czyli pozornie wszyscy odnoszą korzyści. I na początku oczywiście tak jest, ale w dłuższym ujęciu czasu zawsze silniejszy "zjada" słabszego.
Ale co w zasadzie podoba Ci się @gizmi7 w globalizmie? Bo może czegoś nie biorę pod uwagę i demonizuję. A konkretnie wymieniłeś co Ci się nie podoba i tu się zgadzam, ale plusy już określiłeś ogólnie :)

Offline gizmi7

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 545
  • Venus as a goodboi
"Regionalizm" jak najbardziej, ale taki, który nie ma nic wspólnego z ideologią nacjonalistyczną - wielu ludzi uważa, że nowoczesna lewica jest internacjonalistycz na (co w jakimś stopniu w sumie koresponduje z globalizmem) z zasady, bo wychodzi z humanistycznego założenia, że każdy jest ma równe prawo do samorealizacji i jest wobec wszelkiego prawa równy niezależnie od tego, kim jest i na jakim skrawku ziemi został wydany na świat.

Globalizm sądzę, że ciężko ogólnie opisać, bo to jest po prostu konsekwencja szybkiej, dalekosiężnej formy transportu rzeczy i informacji. Więc o globalizmie zwykle się mówi, gdy się opisuje obecny, korporacyjny globalizm, który w połączeniu z neoliberalizmem daje katastrofalne skutki - słabszego przed silniejszym powinno bronić prawo. I nacjonalizm tu nic nie wskóra, bo nie ma bardziej konfliktogennych systemów niż imperia narodowe. Tak samo, jak G20 nie jest złe, tak np. nie koncept Unii Europejskiej jest odpowiedzialny za "niemcocentryczny" obraz dzisiejszej Unii, ale sposób egzekucji tego pomysłu. IMO właśnie łączenie się w takie wspólnoty ponadnarodowe daje pozycję negocjacyjną z najsilniejszymi graczami - jak korporacje i supermocarstwa pokroju Stanów czy Chin. Brakuje tylko nacisku ze strony obywateli, by zmieniać rzeczy na lepsze. Lepiej zająć się uchodźcami, różnej maści mniejszościami i innymi bzdurami, które nie mają statystycznego znaczenia.

Sam lubię w globalizmie to, że mogę na mieście zarówno skoczyć na schabowego, burgera, jak i sushi i nie muszę płacić nie wiadomo ile za to, że coś jest zza granicy. Że mogę mieszkając w Polsce brać zlecenia jako freelancer z każdego zakątka globu. Albo, że grając w WoWa dekadę temu zawierałem przyjaźnie odległe na tysiące kilometrów. Całe zakupy meblowe ostatnio robiłem w Ikei, bo wszystko mniej lub bardziej polskie w "znośnej kategorii cenowej" (zresztą na tych meblach z Ikei i tak jest w większości "made in Poland") - Bodzie, BlackRedWhite'y - wyglądało paskudnie. I to jest dalekie od myślenia, że skandynawska kultura jest przez to lepsza od polskiej. Wygrywa produkt końcowy, z lepszym projektem, proekologicznym certyfikatem i innym mumbo jumbo. Po prostu można garściami czerpać to, co dobre z innych kultur i dalej mieć sentyment do Chopina, Norwida i znać się lepiej na historii własnego kraju niż reszty świata; bez zacietrzewienia, że jest się w jakikolwiek sposób lepszym oraz porównywania ich z Goethem i Wagnerem z perspektywy narodowego ego.

Offline commelina

  • jestę skervesenę
  • Pr0
  • Wiadomości: 3 375
  • ...grałbym EVER
    • Skervesen

Offline wrobelsparrow

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 749
  • "Where can you go from there? Where?"
Prawda. To efekt radzieckiej propagandy, poza rozsiewaniem plotek o wiekopomnych rozmowach Trumpa z Putinem, że niby takie ważne i tajne że nikt nic nie wie. W rzeczywistości utrzymano sankcje, dopóki ruscy nie wylezą z Krymu i przestaną wspierać Assada. Trzeba było coś pokazać "prestiżnego" ;)

Offline gizmi7

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 545
  • Venus as a goodboi
A co tam jest dokładnie napisane? Takiego fotoszopa pokazano w rosyjskich portalach informacyjnych?

Offline wrobelsparrow

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 749
  • "Where can you go from there? Where?"
"Foto pokazane w kremlowskich środkach masowej imformacji"

Offline theremin

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 887
  • wyindywidualizowany z rozentuzjazmowanego tłumu
 To chyba dzieło tych samych speców, co robią w TVP  (akcja serduszko WOSP etc). Aż wstyd, że taki wybitny rusofob jak ty dał się złapać na taką nędzną propagandę.

« Ostatnia zmiana: 10 Lip, 2017, 19:58:24 wysłana przez theremin »
BRRR BRRR DENG BRRR BRRR DENG!!!

Offline commelina

  • jestę skervesenę
  • Pr0
  • Wiadomości: 3 375
  • ...grałbym EVER
    • Skervesen
No to Kurski musi sie jeszcze duzo nauczyć ale i tak idzie mu to nieźle.

Offline Johnny

  • Pr0
  • Wiadomości: 981
  • Miszcz onelinerów
    • Robur
"Foto pokazane w kremlowskich środkach masowej imformacji"

Zadziwiająco dobrze znasz j. rosyjski. Przypadek?
Jazz, Lounge, Downtempo

Offline wrobelsparrow

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 749
  • "Where can you go from there? Where?"
"Foto pokazane w kremlowskich środkach masowej imformacji"

Zadziwiająco dobrze znasz j. rosyjski. Przypadek?

To się nazywa edukacja ;)

Offline Johnny

  • Pr0
  • Wiadomości: 981
  • Miszcz onelinerów
    • Robur
"Foto pokazane w kremlowskich środkach masowej imformacji"

Zadziwiająco dobrze znasz j. rosyjski. Przypadek?

To się nazywa edukacja ;)

Jazz, Lounge, Downtempo

Offline wrobelsparrow

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 749
  • "Where can you go from there? Where?"
Niniejszym zawiadamiam, że spełniłem swoją misję i z powodu dekonspiracji żegnam się z tym zacnym forum. Everybody nice love. What evil it not me. Do zobaczenia w realu!

Wru

Offline gizmi7

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 545
  • Venus as a goodboi

Offline selfslave

  • Gaduła
  • Wiadomości: 245
Globalizm sądzę, że ciężko ogólnie opisać, bo to jest po prostu konsekwencja szybkiej, dalekosiężnej formy transportu rzeczy i informacji. Więc o globalizmie zwykle się mówi, gdy się opisuje obecny, korporacyjny globalizm, który w połączeniu z neoliberalizmem daje katastrofalne skutki - słabszego przed silniejszym powinno bronić prawo. I nacjonalizm tu nic nie wskóra, bo nie ma bardziej konfliktogennych systemów niż imperia narodowe. Tak samo, jak G20 nie jest złe, tak np. nie koncept Unii Europejskiej jest odpowiedzialny za "niemcocentryczny" obraz dzisiejszej Unii, ale sposób egzekucji tego pomysłu. IMO właśnie łączenie się w takie wspólnoty ponadnarodowe daje pozycję negocjacyjną z najsilniejszymi graczami - jak korporacje i supermocarstwa pokroju Stanów czy Chin. Brakuje tylko nacisku ze strony obywateli, by zmieniać rzeczy na lepsze. Lepiej zająć się uchodźcami, różnej maści mniejszościami i innymi bzdurami, które nie mają statystycznego znaczenia.
Ale znowu pojawia się argument, że pomysł jest bardzo dobry, tylko wprowadzenie złe. To samo lewica twierdzi na temat komunizmu, który wszędzie prowadził do degradacji. To są koncepcje, które są bardzo dobre, ale tylko gdy wykluczymy z nich czynnik ludzki. Zresztą wcale nie tylko z lewicy pojawiają się takie argumenty. W dyskusjach politycznych z różnych stron padają takie argumenty, że jakieś rozwiązania są dobre tylko ludzie mają złą mentalność, więc to ją trzeba zmienić. Co to znaczy "zmienić mentalność"? Oczywiście ktoś powie, że to znaczy że ludzi trzeba "edukować", bo to tak ładnie brzmi, ale niestety kryje się pod tym podejście czysto totalitarne i potrzeba zmanipulowania społeczeństwa tak, aby dopasować ludzi do systemu. A jeśli to jest pomysł który tym samym zakłada również zmianę mentalności ludzi, którzy będą sprawowali władzę to tym bardziej jest skazany na niepowodzenie, bo z podstawowej wiedzy psychologicznej wiemy jacy ludzie do władzy dążą, a do tego jeszcze jak sprawowanie władzy zmienia perspektywę. Stąd nigdy z tych wspólnot nie wyjdzie nic innego niż mogliśmy już wielokrotnie zaobserwować, więc trzeba takie pomysły porzucić, a dążyć do zdrowego nacjonalizmu. Nie ideologicznego tylko po prostu, żeby każdy dbał o swoje podwórko, a ewentualne unie z innymi Państwami zawierać w celach gospodarczych, a nie ideologicznych jak to obecnie ma miejsce w przypadku UE.

Sam lubię w globalizmie to, że mogę na mieście zarówno skoczyć na schabowego, burgera, jak i sushi i nie muszę płacić nie wiadomo ile za to, że coś jest zza granicy. Że mogę mieszkając w Polsce brać zlecenia jako freelancer z każdego zakątka globu. Albo, że grając w WoWa dekadę temu zawierałem przyjaźnie odległe na tysiące kilometrów. Całe zakupy meblowe ostatnio robiłem w Ikei, bo wszystko mniej lub bardziej polskie w "znośnej kategorii cenowej" (zresztą na tych meblach z Ikei i tak jest w większości "made in Poland") - Bodzie, BlackRedWhite'y - wyglądało paskudnie. I to jest dalekie od myślenia, że skandynawska kultura jest przez to lepsza od polskiej. Wygrywa produkt końcowy, z lepszym projektem, proekologicznym certyfikatem i innym mumbo jumbo. Po prostu można garściami czerpać to, co dobre z innych kultur i dalej mieć sentyment do Chopina, Norwida i znać się lepiej na historii własnego kraju niż reszty świata; bez zacietrzewienia, że jest się w jakikolwiek sposób lepszym oraz porównywania ich z Goethem i Wagnerem z perspektywy narodowego ego.
Przyjaźnie zawierane przez internet, zdalna praca i pojawianie się lokali z kuchnią z różnych zakątków świata to nie są rzeczy zależne od globalizmu. Można prowadzić politykę nastawioną na rozwój własnego państwa i nadal brać te wszystkie elementy. Wprowadzanie nacjonalistycznych rozwiązań gospodarczych wcale nie oznacza zamknięcia na inne kultury. Popatrz na Skandynawię. Gospodarczo są bardzo nacjonalistyczni, a w kwestii innych kultur są bardzo otwarci (uważam, że aż za bardzo, ale to inny temat). Patrząc na ich przykład, nie wiem po co musimy oceniać wszystko skrajnościami. Nie jest tak, że albo będziemy eko liberalnymi kosmopolitami albo ksenofobicznymi, konserwatywnymi nacjonalistami. Nie jest przecież tak, że albo popieramy Antifę albo ONR. To jest jakiś patologiczny margines po obu stronach, więc najlepiej w ogóle na to nie patrzeć, bo wtedy rozmawiamy o personalnych lękach, a nie o rozwiązaniach. Jeszcze wracając do przykładów to w przypadku Ikei rzeczywiście, gdyby nie globalizm to nie moglibyśmy kupować tanio ich mebli i akcesoriów i nie byłoby fabryk w Polsce. Moglibyśmy mieć salon Ikei z importowanymi meblami i wtedy ceny wzrosły mocno. Natomiast patrzymy z perspektywy naszego państwa, w którym dla wielu osób tanie sieciówki, których rozwój wspiera globalizm to jest mieć albo nie mieć. Sam gdyby nie Ikea + komisy z meblami pewnie ciągle trzymałbym rzeczy w kartonach, chociaż socjalistyczne partie jak Razem i PiS ciągle wmawiają mi, że jestem zamożny i trzeba mi więcej zabrać. Ale gdy spojrzymy z perspektywy takiej Norwegii, nacjonalistycznej gospodarczo to uważasz, że lepiej byłoby dla nich gdyby przyłączyli się do UE, odrzucili protekcjonalizm gospodarczy, zrezygnowali ze swojej waluty i importowali tanie produkty? Dzięki temu jak kierują Państwem, ich obywatele są zamożni i nie muszą opierać swojego mieć czy nie mieć na międzynarodowych korporacjach oferujących tanie produkty. To jest bardziej sympatyczna perspektywa niż konieczność wspierania gospodarki innych państw, bo tanio.
« Ostatnia zmiana: 11 Lip, 2017, 13:30:57 wysłana przez selfslave »

Offline commelina

  • jestę skervesenę
  • Pr0
  • Wiadomości: 3 375
  • ...grałbym EVER
    • Skervesen
Przykład z Norwegia bardzo mi sie podoba i oni sami imponuja mi jak dbaja o siebie, przynajniej na zewnatrz tak to wyglląda.
Niestety IKEA to również smutny przykład globalizmu gdy spojrzymy na to z pktu widzenia producenta a nie konsumenta. Wykonczyli sporo małych lokalnych firm i  zniszczyli lokalny rynek producentów mebli.

Offline gizmi7

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 545
  • Venus as a goodboi
@selfslave Nie znam ani jednego lewicowca, który by uważał, że "komunizm jako pomysł był dobry, ale nikt go nie wprowadził dobrze" czy cokolwiek po ale. Najwyżej paru transhumanistycznyc h komunistów, ale to już trochę inna bajka, bo dotycząca abstrakcyjnej przyszłości, gdy choroby będzie się leczyło wszczepami, a tyłek podcierały roboty. Ewentualnie jednego anarchokomunistę, ale to już totalna skrajność.

Podejście typu "zmiana ludzi" nie jest w żadnym wypadku totalitarne - co najwyżej biopolityczne. "Edukacja ludzi" mimo wszystko działa, bo nie licząc obyczajówki typu edukacja seksualna, którą zawala polski system szkolnictwa czy też kształcenia ogólnego, które w stosunku do "złej komuny" niepotrzebnie straciliśmy, to wszystko zmienia się na coraz lepsze i to faktycznie działa - niestety wolniej niż byśmy chcieli, bo są różne, sprzeczne agendy, ale mimo wszystko. Tylko ostatnie stulecie to niesamowita poprawa sytuacji społecznej kobiet, niemal globalne zniesienie analfabetyzmu, upowszechnienie rygorów higieny (a zarazem zwalczenie higieny negatywnej w postaci eugeniki). Tylko ostatnie dekady to olbrzymi "atak" kobiet na uczelnie wyższe i coraz więcej kobiet zajmujących się pracą naukową (chociaż w takim PANie nadal to jest jakiś żałosny ułamek), wyrównanie płac (akurat Polska tutaj może się chwalić tym, że nie mamy znacznych dysproporcji zarobków zależnie od płci - ale to też zależy od metodologii badań, bo gdzieś niedawno czytałem, że nadal to ok. 4:5), nie mówiąc o takich "oczywistościach" jak powszechna opieka zdrowotna, szkolnictwo czy zniesienie pracy dzieci.

Nie ma czegoś takiego, jak "zdrowy nacjonalizm", to zdanie jest wewnętrznie sprzeczne. Państwa nacjonalistyczne z góry zakładają swój interes ponad interesy innych krajów - oczywiście, że w jakiejś mierze tak się dzieje w ogóle, ale tu już możemy mówić o "racji stanu". I tu się zgodzę, że obowiązkiem każdego polityka jest kierowanie się "racją stanu". Ale interes narodowy to już coś gorszego, kategoria ekskluzywna - zakładająca, że jest jakiś naród ważniejszy od innych, co mi się wydaje zwyczajnie głupie - opierając swoją ideologię na bzdurach nie można dojść do konkluzywnych logicznie wniosków. W przypadku krajów skandynawskich (może poza Danią i ewentualnie Norwegią), w życiu bym nie użył sformułowania nacjonalizm. Społeczeństwo obywatelskie, które jest na zupełnie innym biegunie. Każda polityka, nacjonalistyczna czy nie, jest nastawiona na rozwój własnego państwa, bo to granice państwa wyznaczają zakres władzy prawnej polityków. Nie da się zawierać Unii z państwami, które nie przestrzegają tego samego "kodeksu zasad" - "unia współpracy gospodarczej" to mrzonka, którą wciskają nacjonaliści, by rozszerzać swoje wpływy. Oczywiście, że współpraca gospodarcza jest priorytetem, ale bez pewnej unifikacji kończy się to wzmocnieniem relacji wiernopoddańczych między słabszymi i silniejszymi.

Zgadzam się, co do tego, że ważne jest wspieranie lokalnej gospodarki i outsourcing dla "taniości" to coś złego, bo ta "taniość" niemal zawsze odbija się na gorszej jakości produktu/oszczędzaniu na sile roboczej. Ale termin "nacjonalizm" nie jest w żadnym wypadku konieczny w przypadku takiego terminu. Przecież dokładnie to samo postulują alterglobaliści albo np. głosi Jeremy Rifkin, opowiadając o "społeczeństwie zerowego kosztu krańcowego" w niedalekiej przyszłości. W żadnym wypadku nie są to wizje nacjonalistyczne ani usprawiedliwiające nacjonalizm. Socjalizm w wydaniu nowoczesnym, czyli tzw. demokratyczny humanizm opiera się na pewnych bzdurach pozytywnych, tzn. "wszyscy ludzie są równi" (a przynajmniej powinni być traktowani równo) czy "człowiek ma wolną wolę" - te bzdury przeceniają rzeczywistość, ale nikomu nie szkodzą. Nacjonalizm z kolei opiera się o bzdury negatywne, błędnie klasyfikując ludzi według tego, jaki mają pochodzenie etniczne/narodowe albo "człowiek jest kowalem własnego losu" w sensie, każdy jest winien własnej sytuacji życiowej. I te bzdury są właśnie szkodliwe, tworzą systemowe "zło". Są przeżytkiem poprzedniego tysiąclecia, wracającym niczym jakaś nieznośna czkawka historii.

Offline Pronounce

  • Pr0
  • Wiadomości: 676
Nacjonalizm jako dbanie o własne interesy jak najbardziej jest dobrym podejściem, szczególnie w gospodarce. Np. Niemcy, Francja i to jak "łatwo" tam wejść firmom które przecież mogą korzystać ze swobodnego przepływu kapitału / świadczenia usług. W teorii prosto, a w praktyce jest to akceptowane dopóki ktoś nie chce wejść do nich. I gdzie tu tzw. solidarność, otwartość a gdzie nacjonalizm?
Najwydajniejsze gospodarki światowe to te "nacjonalistyczne", duży kapitał krajowy i jego pierwszeństwo przed zagranicznym.

Edit:
Chyba nie łączyłbym nacjonalizmu z zakładaniem u obcych ludzi cech ze względu na pochodzenie. Niemniej uważam, chyba jak każdy z takim doświadczeniem, że nic tak dobrze nie leczy z multikulturalizmu jak praca w międzynarodowym środowisku ;)

Edit2:
Jak z kolei jak mieszkałem we Włoszech spotkałem wielu ludzi w wieku 20-30 lat, którzy współczuli że nam w Polsce komunizm nie wyszedł. Wedłg nich to nie był ten prawdziwy tylko jakaś wykolejona wersja przez co musieliśmy wrócić do kapitalizmu i standardowej demokracji. O zgrozo ;)
« Ostatnia zmiana: 12 Lip, 2017, 10:15:22 wysłana przez Pronounce »

Offline selfslave

  • Gaduła
  • Wiadomości: 245
@selfslave Nie znam ani jednego lewicowca, który by uważał, że "komunizm jako pomysł był dobry, ale nikt go nie wprowadził dobrze" czy cokolwiek po ale. Najwyżej paru transhumanistycznyc h komunistów, ale to już trochę inna bajka, bo dotycząca abstrakcyjnej przyszłości, gdy choroby będzie się leczyło wszczepami, a tyłek podcierały roboty. Ewentualnie jednego anarchokomunistę, ale to już totalna skrajność.
Ja raczej patrzę na to co się dzieje na świecie i mnóstwo osób jest prokomunistycznych, przecież nawet robią demonstracje na których machają czerwonymi flagami z sierpem i młotem. Sam znam też dużo osób ze środowisk artystycznych i tam pełno komunistów. Raczej ich unikam, bo po chwili dyskusji doszłoby do rękoczynów, ale ogólnie wiadomo, że są marksistami i gloryfikują komunizm. Tak samo niektórzy profesorowie z AS a także z wydziałów humanistycznych na Uniwersytecie Szczecińskim.

Podejście typu "zmiana ludzi" nie jest w żadnym wypadku totalitarne - co najwyżej biopolityczne. "Edukacja ludzi" mimo wszystko działa, bo nie licząc obyczajówki typu edukacja seksualna, którą zawala polski system szkolnictwa czy też kształcenia ogólnego, które w stosunku do "złej komuny" niepotrzebnie straciliśmy, to wszystko zmienia się na coraz lepsze i to faktycznie działa - niestety wolniej niż byśmy chcieli, bo są różne, sprzeczne agendy, ale mimo wszystko. Tylko ostatnie stulecie to niesamowita poprawa sytuacji społecznej kobiet, niemal globalne zniesienie analfabetyzmu, upowszechnienie rygorów higieny (a zarazem zwalczenie higieny negatywnej w postaci eugeniki). Tylko ostatnie dekady to olbrzymi "atak" kobiet na uczelnie wyższe i coraz więcej kobiet zajmujących się pracą naukową (chociaż w takim PANie nadal to jest jakiś żałosny ułamek), wyrównanie płac (akurat Polska tutaj może się chwalić tym, że nie mamy znacznych dysproporcji zarobków zależnie od płci - ale to też zależy od metodologii badań, bo gdzieś niedawno czytałem, że nadal to ok. 4:5), nie mówiąc o takich "oczywistościach" jak powszechna opieka zdrowotna, szkolnictwo czy zniesienie pracy dzieci.
Biopolityczne? ;) Kolejne obok "edukacji" ładne słowo. I nie mieszajmy proszę. To o czym piszesz to oczywiście jak najbardziej pozytywny wpływ edukacji, natomiast pomysły o których pisaliśmy wcześniej zakładają zmianę mentalności mas. Tego żadną edukacją nie zmienisz, bo wprowadzenie tych utopijnych rozwiązań blokują takie ludzkie cechy jak np. egoizm, pycha i chciwość. I tutaj wchodzą rozwiązania totalitarne, które lewica tak bardzo lubi (w ostatnich latach np. mocne ograniczanie wolności słowa) i tworzenie takiego systemu, w którym po prostu nie wolno być egoistą. Inaczej niż siłą się nie da, bo egoisty nie przekonasz, żeby przestał być egoistą, żadnymi argumentami i żadną edukacją. To taki typ człowieka i on zawsze będzie działał tak, aby odnosić osobiste korzyści i nie będzie interesowało go wspólne dobro. Moralizująca lewica oczywiście krytykuje taką postawę i wartościuje ludzi, natomiast jeśli wprowadzone są dobre rozwiązania, które biorą pod uwagę że ludzie są różni to ich potencjał nie zostanie zmarnowany. Czyli np. jeśli jest taki unikający podatków egoista, możemy zmniejszyć te obciążenia na tyle że nie będzie mu się opłacało kombinowanie, bo chętniej ten czas i energię przeznaczy na pracę. To oczywiście tylko luźny przykład, ale ogólnie chodzi o to, aby system był skrojony pod ludzi, a nie ludzie skrojeni pod system.

Nie ma czegoś takiego, jak "zdrowy nacjonalizm", to zdanie jest wewnętrznie sprzeczne.
Ale to jest tylko Twoje uprzedzenie, a nie logiczny argument.

Ale interes narodowy to już coś gorszego, kategoria ekskluzywna - zakładająca, że jest jakiś naród ważniejszy od innych, co mi się wydaje zwyczajnie głupie - opierając swoją ideologię na bzdurach nie można dojść do konkluzywnych logicznie wniosków.
To też są tylko epitety, a nie argumenty. Wychodzi z tego wniosek "nacjonalizm jest zły bo jest głupi".
Na to, że "nasz naród jest ważniejszy od innych" należy patrzeć jedynie z perspektywy działania państwa. To wcale nie implikuje, że ktoś jest od nas gorszy. Oznacza to tylko tyle, że aby państwo właściwie działało należy zapewnić własnym obywatelom jak najlepsze warunki. Wtedy się rozwijamy, mamy dobrobyt, chcą u nas mieszkać i pracować specjaliści z innych państw. I jeśli to osiągniemy to rzeczywiście możemy brać udział w inicjatywach, które nam nie zaszkodzą, ale ogólnie pomogą. Ale nigdy w inicjatywach, które nam mogą zaszkodzić, ale będą dla dobra ogółu.

Państwo to w uproszczeniu taka duża firma i dla ludzi zdrowo jest gdy te Państwa ze sobą konkurują, gdy konkurują ze sobą waluty, warunki pracy itp. Gdy dążymy do tego aby wszędzie było tak samo to nie ma rozwoju i jest tak samo jak w przypadku gdy kilka firm z jednej branży zmienia się w jedną albo jest jedna firma, która nimi wszystkimi zarządza. Wtedy jest zagrożenie, że pojawią się nieuczciwe praktyki, bo ludzie i tak nie mają dokąd uciec. Tak samo w przypadku, gdy mamy centralnie zarządzane, zrzeszone Państwa.

Nie da się zawierać Unii z państwami, które nie przestrzegają tego samego "kodeksu zasad"
To dlaczego Turcja jest w UE? ;)

- "unia współpracy gospodarczej" to mrzonka, którą wciskają nacjonaliści, by rozszerzać swoje wpływy.
To już jakieś ideologizowanie. Przecież takich unii jest na całym świecie tyle, że nie sposób wymienić. Spełniają od dawna swoje zadanie i nie mają nic wspólnego z nacjonalizmem. Jeśli tworzysz unię po to, aby np. wynegocjować lepsze ceny to po jaki chuj w państwach ma być to samo prawo, albo co gorsza wspólna tożsamość obywateli?! To ma na celu tylko tyle, aby największe Państwo mogło jak najłatwiej rządzić mniejszymi.

Socjalizm w wydaniu nowoczesnym, czyli tzw. demokratyczny humanizm opiera się na pewnych bzdurach pozytywnych, tzn. "wszyscy ludzie są równi" (a przynajmniej powinni być traktowani równo) czy "człowiek ma wolną wolę" - te bzdury przeceniają rzeczywistość, ale nikomu nie szkodzą. Nacjonalizm z kolei opiera się o bzdury negatywne, błędnie klasyfikując ludzi według tego, jaki mają pochodzenie etniczne/narodowe albo "człowiek jest kowalem własnego losu" w sensie, każdy jest winien własnej sytuacji życiowej. I te bzdury są właśnie szkodliwe, tworzą systemowe "zło". Są przeżytkiem poprzedniego tysiąclecia, wracającym niczym jakaś nieznośna czkawka historii.
Powtórzę, nie patrzmy proszę na te ideologiczne hasełka z obu stron, tylko na rozwiązania.

Ale jeśli już naciskasz...
Spoiler

Offline gizmi7

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 545
  • Venus as a goodboi
Turcja nie "jest w UE", tylko kandyduje i to od wielu lat. Przy obecnym kursie nigdy nie zostaną członkiem.

Demokratyczna lewica jest ostatnią, która sięga po rozwiązania totalitarne - nasz rząd jest chyba prawicowy, podobnie wszystkie prototalitarne w naszej okolicy: Turcja, Węgry. "Egoista" to żaden typ człowieka, to działa zupełnie inaczej, np. na zasadzie piramidy potrzeb Maslowa. Masz potrzeby deficytu (gdzie masz "egoizm", dopóki ich nie zaspokoisz) i potrzeby wzrostu, które realizujesz zwykle dopiero, gdy te pierwsze masz już odhaczone. Podobnie znośniej to wyjaśnia teoria gier/psychologia ewolucyjna ze "strategiami" gołębia, jastrzębia i wszystkimi pokrewnymi. Ludzie mogą mieć najwyżej tendencję do preferencji różnych strategii, ale ostatecznie to i tak reguły gry decydują. W Polsce od najmłodszych lat warunkuje się ludzi do konkurencji i wzajemnego porównywania się, więc nic dziwnego, że dominuje znieczulica/egoizm. Obniżając podatki dla bogatych, aktywnie przenosisz ciężar utrzymywania państwa na biedniejszych, bo pieniądze "skądś muszą być". Zlikwidowanie trzeciego progu przez Gilowską spowodowało spadek pieniędzy do budżetu o 2% PKB - za te pieniądze można by mieć program "2500+" zamiast "500+" (oczywiście hipotetycznie, dla ukazania skali). Ewentualnie możesz zaciągać coraz większy dług, jak dotychczasowe rządy.

Uraz do nacjonalizmu to żadne uprzedzenie, tylko faktycznego pojmowania tego, czym jest nacjonalizm. Jednym z najmocniejszych tekstów, jakie przeczytałem w życiu jest "Pięć pism moralnych" Umberto Eco, szczególnie fragment o "Ur-faszyzmie", tzn. wiecznym faszyzmie. Uważam, że cholernie aktualny w dzisiejszej Polsce i nie tylko. http://www.nybooks.com/articles/1995/06/22/ur-fascism/

Słabi nie wychodzą dobrze na konkurencji, słabi wychodzą lepiej na współpracy. Bo każdą małą, ambitną firmę bardzo łatwo może załatwić duża w tej samej branży. Tak samo, jak małe państwo jak Polska nie może samodzielnie mieć pozycji negocjacyjnej w starciu np. wielkimi amerykańskimi korporacjami, gdy te łamią nasze prawa do prywatności w sieci albo stosują nieuczciwą konkurencję wobec naszych przedsiębiorstw w innych krajach.

"Unie wyłącznie gospodarcze" to po prostu gloryfikująca nazwa dla zwykłej umowy/zespołu umów. To wynik zwyczajnej dyplomacji. Pisząc "unia", mam na myśli współpracę ponadnarodową na zasadzie Unii Europejskiej i wszelkiego rodzaju federacji - landów Niemiec, stanów USA. Tak samo widzę "jedyną perspektywiczną dla krajów innych niż Niemcy, UK czy Francja" przyszłość Unii Europejskiej, która ma szansę konkurować z przyszłymi Chinami, Indiami czy Stanami Zjednoczonymi - oparta o wspólną konstytucję/podstawę prawną i reprezentująca wspólne interesy wszystkich członków federacja mniejszych okręgów administracyjnych - może nawet mniejszych niż państwa. Posiadająca (obok własnych poszczególnych państw) wspólną armię i walutę.

Offline selfslave

  • Gaduła
  • Wiadomości: 245
Turcja nie "jest w UE", tylko kandyduje i to od wielu lat. Przy obecnym kursie nigdy nie zostaną członkiem.
A rzeczywiście. Moja pomyłka. Były swego czasu takie newsy, że myślałem, że już weszli. Ale to nie ma większego znaczenia.

Demokratyczna lewica jest ostatnią, która sięga po rozwiązania totalitarne - nasz rząd jest chyba prawicowy,
Nie jest prawicowy. Jest socjalistyczny. To, że są tam ludzie o konserwatywnych poglądach względem aborcji i innych mało istotnych pierdół to nie ma nic wspólnego z tym o czym cały czas rozmawialiśmy. Jedynie prawicowe jest to, że są rzeczywiście przeciwko globalizacji i chcą, aby Polska zachowała suwerenność względem UE. Ale to i tak gówno znaczy, bo do gospodarki mają bardzo lewicowe podejście (tak jak ich idol Piłsudski) i są socjalistami. Tworzą tylko prawicową atmosferę.

"Egoista" to żaden typ człowieka, to działa zupełnie inaczej, np. na zasadzie piramidy potrzeb Maslowa. Masz potrzeby deficytu (gdzie masz "egoizm", dopóki ich nie zaspokoisz) i potrzeby wzrostu, które realizujesz zwykle dopiero, gdy te pierwsze masz już odhaczone. Podobnie znośniej to wyjaśnia teoria gier/psychologia ewolucyjna ze "strategiami" gołębia, jastrzębia i wszystkimi pokrewnymi. Ludzie mogą mieć najwyżej tendencję do preferencji różnych strategii, ale ostatecznie to i tak reguły gry decydują. W Polsce od najmłodszych lat warunkuje się ludzi do konkurencji i wzajemnego porównywania się, więc nic dziwnego, że dominuje znieczulica/egoizm.
Nieprawda. Ludzie są egoistyczni lub altruistyczni, niezależnie od tego czy są bogaci czy biedni. Tak samo jak może być chciwy biedny i chciwy bogaty. Obserwuje się takie osoby z tak różnych pokoleń i grup społecznych, że Twoje uproszczenia nijak mają się do rzeczywistości. To o czym piszesz działa tylko w małym stopniu. Jeśli ktoś jest egoistą albo altruistą to jest to cecha charakteru i buduje się profile psychologiczne osób również w oparciu o takie cechy, więc płynność jest tu minimalna.

Obniżając podatki dla bogatych, aktywnie przenosisz ciężar utrzymywania państwa na biedniejszych, bo pieniądze "skądś muszą być".
Nidzie nie pisałem o obniżaniu podatków dla bogatych. Pisałem o obniżaniu podatków ogólnie, co wpłynęłoby pozytywnie na przyspieszenie gospodarki, na rozwój firm, na rozwój zatrudnienia. Nawet ten idiota Morawiecki przyznał, że wie o tym że mocno ruszyłoby to gospodarkę, ale to byłoby wg niego niesprawiedliwe społecznie. Stąd olał ten projekt podatkowy, który ostatnio stworzyli ludzie z ZPP i Centrum Adama Smitha, a który zakładał obniżenie kosztów pracy.

Zlikwidowanie trzeciego progu przez Gilowską spowodowało spadek pieniędzy do budżetu o 2% PKB - za te pieniądze można by mieć program "2500+" zamiast "500+" (oczywiście hipotetycznie, dla ukazania skali). Ewentualnie możesz zaciągać coraz większy dług, jak dotychczasowe rządy.
A co innego mogło to spowodować? :D Kto przepraszam był w tym trzecim progu podatkowym? Myślisz, że ludzie, którzy unikają podatków (czy jak to ładnie się mówi, optymalizują ;)) byli kiedykolwiek w trzecim progu podatkowym? :)
Chodzi przede wszystkim o obniżenie kosztów pracy i wyrównanie opodatkowania dla małych przedsiębiorców i wielkich. Wtedy wszyscy mieliby więcej i wpływy do budżetu też by się zwiększyły, bo nawet jeśli dzięki opodatkowaniu tych największych (którzy obecnie prawie podatków nie płacą) nie zmieniłyby się wpływy z samego ściągania podatku to w dalszej perspektywie razem z rozpędem gospodarki, rozwojem firm, wzrostem konsumpcji i tak wpływy do budżetu by wzrosły. Więc żadne "kosztem biedniejszych".

Uraz do nacjonalizmu to żadne uprzedzenie, tylko faktycznego pojmowania tego, czym jest nacjonalizm.
Fajnie. Teraz mnie przekonałeś.

Jednym z najmocniejszych tekstów, jakie przeczytałem w życiu jest "Pięć pism moralnych" Umberto Eco, szczególnie fragment o "Ur-faszyzmie", tzn. wiecznym faszyzmie. Uważam, że cholernie aktualny w dzisiejszej Polsce i nie tylko. http://www.nybooks.com/articles/1995/06/22/ur-fascism/
Obecnie, jak mądry człowiek przepowiedział, faszyzm wraca w formie anty-faszyzmu. Przeczytaj "Archipelag GUŁag" Sołżenicyna.

Słabi nie wychodzą dobrze na konkurencji, słabi wychodzą lepiej na współpracy.
Nie. Słabi nigdzie nie wychodzą dobrze. Dobrze wyciągają ręce po cudze pieniążki.

Tak samo widzę "jedyną perspektywiczną dla krajów innych niż Niemcy, UK czy Francja" przyszłość Unii Europejskiej, która ma szansę konkurować z przyszłymi Chinami, Indiami czy Stanami Zjednoczonymi - oparta o wspólną konstytucję/podstawę prawną i reprezentująca wspólne interesy wszystkich członków federacja mniejszych okręgów administracyjnych - może nawet mniejszych niż państwa. Posiadająca (obok własnych poszczególnych państw) wspólną armię i walutę.
Tylko, że Unia jest w takim stanie, że w końcu upadnie. I nie jest to "mokry sen nacjonalistów" tylko przewidywania ekonomistów. Niestety sztucznie podtrzymywana upadnie nagle i mocno, a to się dla wszystkich źle skończy. Gdyby tę śmierć przedłużyć to przeszłoby to w miarę spokojnie, a tak to czeka nas wszystkich bardzo poważny kryzys.

Offline gizmi7

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 545
  • Venus as a goodboi
Populizm PiSu nie jest w żadnym stopniu "socjalistyczny". Poza 500+ (które dyskryminuje samotne matki i dotyczy tylko rodzin z 2+ dziećmi) i obniżkami cen niektórych leków nie widzę w ich działaniach nic "socjalistycznego". Socjalizm to pewien etos, nie kiełbasa wyborcza. Są tak prawicowi, że bardziej na prawo od nich są tylko ultrasy pokroju Korwina albo Narodowców, z którymi mają nawet wspólną retorykę.

Studiuję psychologię jako drugi kierunek studiów, wcześniej zajmowałem się nią "hobbystycznie" i podejście personalistyczne, które tu postulujesz, od wielu lat nie jest w obiegu. Owszem, ludzie się różnią pewnym natężeniem cech między sobą (po to są właśnie badania kwestionariuszowe, zresztą traktowane jako "tania i wygodna", niekoniecznie dająca prawdziwy obraz metoda), tak jak pisałem - mają większe tendencje ku jednym i drugim zachowaniom, ale to tylko moduluje ich reakcje na sytuacje środowiskowe, w żadnym wypadku ich nie determinuje. Na etos pracy w makroskali wpływa np. wiara protestancka vs katolicka, czynniki historyczne pokroju PGRów i innych dużych zakładów pracy, które zniknęły z dnia na dzień, wyuczona bezradność, nie suma "predyspozycji indywidualnych ludzi na danym obszarze". Jak myślisz, jak wielu jest takich "panów pijaków, których mijasz po drodze do pracy"? Jakbyś ich nagle pozbawił tych intratnych zasiłków, to by zmienili swój styl życia i zostali przykładnymi obywatelami? Jakim kosztem by się to odbyło dla osób w różnych sytuacjach przejściowych, np. moja krewna niedawno pracując w PKP dostała astmy przez niewłaściwie tam składowane podkłady kolejowe (czego nie ma już jak udowodnić, bo zdjęć nie robiła, a podkłady gdzieś przenieśli) - przez ponad rok była niezdolna do jakiejkolwiek pracy. Gdyby nie rodzina, to te śmieszne pieniądze (~1k miesięcznie) i tak pewnie by jej nie wystarczyły na życie.

Obniżenie podatków to obniżenie wpływów do budżetu i wcale nie musi to się wiązać z "aktywizacją gospodarki", często wręcz przeciwnie. Sztuką jest znalezienie odpowiednich rozwiązań i optymalnego kompromisu. To, co przedstawiasz to tylko efekt wygodnej ideologii, która może pozwala na zmniejszenie kosztów poznawczych myślenia o polityce, ale w żadnym wypadku nie ma nic w spólnego z faktami i nie dąży i dobrych rozwiązań.

Spokojnie można by podwyższyć nieopodatkowany próg zarobków czy zmniejszyć koszty wynajęcia pracowników w małych przedsiębiorstwach, ale na to są potrzebne pieniądze w budżecie. (zresztą uważam, że jeśli ktoś nie potrafi ze swojego biznesu nawet opłacać za normalne stawki pracowników, nie powinien w ogóle myśleć o zakładaniu firmy). Pieniądze, których nie ma m.in. przez zlikwidowanie 3. progu czy przez niską ściągalność. Cały czas mówimy o "racji stanu", interesie narodowym. A co z czymś dużo bardziej podstawowym - dobrem wspólnym? Bez tej kategorii w ogóle nie ma mowy o wspólnotowej, demokratycznej polityce.

Chyba wyciągnęliśmy zupełnie inne wnioski z "Archipelagu Gułag". Faszyzm wraca jako alt-right i różne skrajne ruchy nacjonalistyczne i nie widzę podstaw, by się go doszukiwać gdziekolwiek indziej. Eco doskonale "przewidział" ponadczasowość tego, co wspólne dla wszystkich ruchów faszyzujących i jak na wyciągnięcie ręki widać stopniową ewolucję czegoś takiego w Polsce. Pogarda dla racjonalizmu, "Polska w ruinie", resentymenty i kult śmierci (Smoleńsk, żołnierze wyklęci, powstanie warszawskie). Ba, nawet niedoszacował, bo o "otwieraniu Auschwitz" już się mówi, a chłopaczki narodowcy chodzą w mundurkach falangi.
« Ostatnia zmiana: 12 Lip, 2017, 18:49:10 wysłana przez gizmi7 »