Szczerze, to kompleksy Kaczyńskiego nie powinny mieć wpływu na to, kogo popiera. Sami deklarują takie "realne, nie papierowe" interesy, a jedyne sojusze, jakie ustalają są gówno warte (jak widać po przykładzie Węgier) albo z Białorusią, Kazachstanem i San Escobar.