Właśnie wróciliśmy z pogotowia, bo Szymona, czyli mojego syna ugryzł pies pieprzonych patoli. Przestaję starać się mieć zrozumienie dla tych i im podobnych ludzi. Moja żona pracuje w świetlicy z dziećmi ludzi z patologii i generalnie mówi się o konieczności ich zrozumienia, pomocy im. Ale prawda jest taka, że bardzo często to po prostu hołota z konfliktami z prawem i niekończącymi się roszczeniami.
Ewidentnie trzeba im dać więcej pieniędzy, żeby mogli wyjść z patologii.
Wtedy mogą mieć problem ustać, a w takim stanie ciężko gdziekolwiek wyjść.