Autor Wątek: Kto tu coś napisze ten dupa!  (Przeczytany 323578 razy)

Online gizmi7

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 545
  • Venus as a goodboi
Jeszcze zanim zmienimy temat, chciałbym trochę rozjaśnić, a raczej zdekonstruować meritum poprzedniej rozmowy.

Zacznijmy od tego, że na jakąś stereotypową pierdołę "lewica to pewnie tamto" rzuciłem, że mój jeszcze przyszczaty, młodszy brat, pisząc głupią rozprawkę na WoS w gimbazie zdaje się wyrażać bardziej pogłębione zdanie na dany temat. Jako, że przez to forum w jakiś sposób się znamy w tym gronie parę lat, uznałem, że nawet mogę wrzucić to jego wypracowanie, bo w sumie czemu nie, co się takiego stanie. To, co potem się stało, to: #1 zakładanie, że ten tekst to jakieś sprawozdanie, a nie fikcja literacka skrojona na potrzeby dobrej oceny, broniąc w odpowiedni sposób swojego poglądu (myślicie, że mój brat zna jakąś Grzybową z drugiego piętra? albo np. ten "cytat ze mnie" - kiedyś się pytał, co czytam i akurat brnąłem przez jakiegoś Rorty'ego czy Sunsteina i powiedziałem mu, że "kolesia, który pisze o tym, że podatki powinno się celbrować - w sumie, gdyby wszystko dobrze działało jak trzeba, to czemu nie?") #2 przypisanie jego rzekomych poglądów mi #3 sprowadzenie prostego komentarza, że nawet dojrzewający nastolatek ma szerszy ogląd na sytuację do bitwy na śmierć i życie o rację #4 co oczywiście w większości sprowadziło się do tandetnego "ad personam", by niezależnie czy mam rację czy nie zdyskredytować na tyle, by niezależnie, co mówię i tak nie miało wartości dla postronnego odbiorcy.

Otóż, eufemizując, to bardzo nieładny gwałt na logice i powtórzę jeden z chyba najczęściej używanych tu przeze mnie frazeologizmów - erystyczna tandeta. Mógłbym być 70-letnim elektrykiem, bollywoodzką aktorką, w skrócie - niemal kimkolwiek i moje zdanie na forum powinno mieć takie samo znaczenie. Myślenie typu "nie jesteś przedsiębiorcą, to nie mów o przedsiębiorcach" zakrawa o marksizm, tylko robotników podmieniono na przedsiębiorców. "Nic o przedsiębiorcach bez przedsiębiorców" i "bez robotników o robotnikach", ale dalej już jest bez sensu. Wychodząc z innego poglądu (który niekoniecznie muszę podzielać i wyznawać, bo to @#$% tylko słowa na forum, a nie spowiedź. nawet jako fan neurofenomenologii średnio go lubię) można wręcz mówić o tym, że spojrzenie z pierwszej osoby jest najbardziej subiektywne. Tak, teoretyzuję - jak my wszyscy, bo jest dyskusja na forum, a nie rada ministrów i cokolwiek tu ustalimy nie ma nic do jakiejkolwiek praktyki prawnej, społecznej, etc. w Polsce. Prowadząc ją kulturalnie, możemy się nawet jakoś "wewnętrznie wzbogacić".

Jest tu choć jeden student ekonomii? Ile ekonomicznych książek przeczytaliście w życiu? Nawiązując do tego, co napisałem wcześniej - nie sprawi to, że na pewno będziecie mieli mniej lub więcej racji, ja sam przebrnąłem już przez Misesów, Hayeków, Friedmanów, Rortych, Millów przez Piketty'ego, Marksa i Ha Joon Changa. Filozofów, ekonomistów, praktyków i teoretyków. Mój pogląd nie wynika z tego, że jestem "młody i głupi"(w ogóle co za śmieszny argument), tylko dlatego, że tak uważam i mam prawo uważać - tak jak ktokolwiek inny się ze mną nie zgadzać. Tak samo, jak mam prawo się mylić i zmieniać zdanie. I szczerze - tu go nie zmienię w świetle tej rzetelnej dyskusji.

Ekonomia to nie nauka ścisła, podobnie wszystkie nauki społeczne. Więc można się bić o rację do usranej śmierci i zależnie od konkretnych przypadków faktycznie będzie się ją miało lub nie. Ale nie absolutnie. Więc proszę sobie darować na przyszłość wycieczki personalne wychodzące poza temat rozmowy. Dziękuję i gorąco pozdrawiam.