Autor Wątek: Kto tu coś napisze ten dupa!  (Przeczytany 323570 razy)

Online gizmi7

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 545
  • Venus as a goodboi
Teraz zobaczmy na rozłożenie pierwszych czterech, piątego, szóstego, ... w społeczeństwie - bo kolejnych staninów to oni nie reprezentują, jeśli rzeczywiście to ma odzwierciedlać "europejskie opodatkowanie" - wszystko to ładne argumenty, ale ja się pytam, ilu jest pivovaritów, który uznają, że praca im się nie opłaca przy odbieraniu 44% nadwyżki sponad tego 120 tysięcy rocznie? Ten kraj nie kończy się na Warszawce, gdzie się tyle zarabia i wydaje. No i przecież nie chodzi o to, że nagle ktoś zarabia więcej i *bam* większy podatek na całość, tylko od doliczonej kwoty. A co do lekarzy - to wątpię, że gdy ktoś pracuje średnio 12 godzin dziennie na trzech zmianach pracuje przez ten czas tak samo efektywnie, jak gdyby pracował 6 czy 8 na jednej/dwóch. Gdybym dostał złotówkę za każdym razem, gdy usłyszałem albo zasłyszałem od kogoś, że "na kasę chorych trzeba czekać, ale u mnie prywatnie panu zrobię raz dwa", to byłbym pewnie bogatszy o jedno/dwa wyjścia na piwo na mieście. Zresztą nigdy nie próbowałem bronić NFZ ani ZUSu w ich obecnej formie. Zmiany w prawie podatkowym by musiały iść w parze ze zmianami w finansowaniu służby zdrowia czy ogarnięciem ZUSu od środka. Nie mówię, że większe podatki są fajne, bo tak (i wątpię, by młody tak myślał) - tylko, że głupio jest mówić o ich zmniejszeniu, a potem ładowaniu się w długi i spłacaniu ich z odsetkami, bo nie ma za co dopiąć budżetu. W Polsce mediana zarobków to niewiele ponad 2k. Wszystkim życzę mieszkania w centrum, itp. ale co my możemy gadać o demokracji i społeczeństwie obywatelskim, jak niektórzy za 500 zł na dzieciaka co miesiąc są w stanie z niej zrezygnować i niespecjalnie się niektórym dziwię.