Ja na moment. A te fitnessy to że się potem więcej dyma, czy tylko, żeby większy narcyzm mieć we lustrze?
Oczywiście, że chodzi o zwiększenie ego.
A serio, to ja się czuję fizycznie i psychicznie znacznie lepiej. Pamiętam okresy, gdy przez około rok miałem praktycznie zerową aktywność fizyczną. Ledwo żyłem, a przy tym był ze mnie taki przygarbiony patyczak wrażliwy na mocniejsze podmuchy wiatru (62-63 kg przy wzroście 173). Teraz czuję się znacznie lepiej, lepiej śpię, mam więcej energii do wszystkiego, a przy okazji regularne treningi i jakaś dieta uczą samodyscypliny. I znacznie lżej wnosi się rower na 3 piętro.