Moja matka(ojciec się wyprowadził jak skończyłem 18 lat, więc nie miał dużo do gadania, lol) spytana o dokładanie się do domu, wyprowadzanie itd. powiedziała, że "nie będzie mnie karać za to, że jestem zaradny"(w sensie, że pracuję i studiuję jednocześnie).
Ale jak byliśmy mali to opowiadała nam bajki o bocianich rodzicach, którzy zauważywszy, że młode podrosły, zaczynają srać do gniazda, aż potomstwu zbrzydnie atmosfera i samo odleci.
Zauważam natomiast, że jest jedna rzecz, która niezmiennie sprawia, że ludzie wyprowadzają się z domu rodzinnego: Chęć ruchania się w świętym spokoju.