No ale to kwestia motywacji właśnie, a motywacja to "mięsień", nie jakiś parametr w tabelce statystyk postaci, że posłużę się taką grową metaforą
Ogólnie wiedza szkolna opiera się w głównej mierze na repetycji - zarówno przeczytaniu 3 razy działu o Batorym w podręczniku, by zapamiętać, że oblężenie Połocka było w 1579 r., usłyszeć 20 utworów Chopina, by mieć przeczucie, że to co leci z radia jego utwór (niekoniecznie wiedząc
świadomie , że korzystał z takich a takich skal, "licków' czy innych zabiegów); jak to mówiła jedyna dobra nauczycielka matmy, którą miałem w liceum - "żeby dobrze umieć taką a taką operację matematyczną [dział podręcznika] trzeba po prostu (zależnie od predyspozycji) zrobić tego typu (związane z nią) zadania 5, 10, 50 czy 100 razy - nie ma innej ani lepszej metody".
Spoiler Mam nadzieję, że kiedyś będę miał dość czasu, by sformułować własną teorię wiedzy, bo mi się wydaje, że kminię w dobrym kierunku, a dotąd jakoś filozofowie, logicy i lingwiści, których teksty czytałem, traktują od d... strony - w oparciu o tworzenie sieci interaktywnych klas abstrakcji na podstawie właściwości poznawanego świata - odwrócenie tych różnych Fregowskich intencji/ekstensji na to, że wiedzę o świecie biorę z sumy doświadczeń i wszystkie stereotypy, schematy myślenia zależą od tego schematu nabywania wiedzy i tak też ten system funkcjonuje - niezależnie od tego, czy te poznawane właściwości obiektywne i niezależne od mojego/ludzkiego sposobu postrzegania czy wyłącznie subiektywne. To świeże w mojej głowie, muszę to sobie uporządkować