Problem z aborcją jest podobny do problemu z eutanazją. Jak ustalić kto ma prawo do życia, a kto tego prawa nie ma ? Czy dziecko jeżdżące na wózku inwalidzkim które ma np: rozszczep kręgosłupa ma takie prawo ? czy nieważne jest to że takie dziecko jest czasem ponad przeciętnie inteligentne w porównaniu do tzw zdrowych ludzi ? Czy można odmówić parze ludzi chorych na karłowatość prawa do macierzyństwa ? tylko dlatego że mają 75% szans na przekazanie swego genu dziecku. Argument o plastikowej beczce o której pisał Dun jest słaby, takie przypadki są jednostkowe w 40 milionowym kraju odkąd prowadzi się kroniki kryminalne, to raczej matka tych zamordowanych dzieci nigdy nie powinna się urodzić, ale ona niestety wydawała się zdrowa. Ps: Naprawdę nigdy nie zauważyliście tego ? że mała dziewczynka jeżdżąca na wózku inwalidzkim ma bogatsze życie wewnętrzne, ma w sobie więcej radości życia, więcej wigoru i jest inteligentniejsza niż 20 zdrowych zblazowanych życiem byków. Moi znajomi mają taką córeczkę i rozmowa z nią jest jak obcowanie z kimś świętym, i co ? mieli ją wyskrobać ponieważ o jej chorobie wiedzieli już przed jej narodzinami, a medycyna jest na takim poziomie, że nie gwarantuje jej doczekanie 15 roku życia. Wszyscy boją się określenia kanonu kto jest człowiekiem zdrowym i żyć powinien, a kto jest chory i jego schorzenie dysklasyfikuje go i odbiera prawo do życia. Takie klasyfikowanie zahacza już o eugenikę która się wszystkim złe kojarzy więc łatwiej wyskrobać takie jeszcze nienarodzone dziecko i najlepiej nazwać je płodem, albo jeszcze dosadniej zygotą (o zgrozo) a przecież to CZŁOWIEK. Podany przez Ciebie przypadek osoby na wózku ma się nijak do wątku o legalnej aborcji z przyczyn medycznych. Przypominam, że do tej pory można było przeprowadzić aborcję płodu, który jest tak zniekształcony, że niemożliwe jest jego prawidłowe funkcjonowanie. Przede wszystkim chodzi tutaj o funkcje neurologiczne a nie motoryczne. Poza tym dopuszczalne był przerwanie ciąży ze względu na stan zdrowia matki. Zatem to co napisałeś jest słuszne ale nie ma odniesienia do ustawy antyaborcyjnej. Poza tym podajesz wyidealizowany przypadek jako regułę. Widziałem dużo przypadków, które powodują, że nie patrzę na ten problem zero-jedynkowo.
Definicji człowieka jest kilka. Hybrydowo patrząc z perspektywy medyczno-neurofizjologiczno-społeczno-antropologicznego: po urodzeniu jesteśmy małpami człekokształtnymi o potencjale aby się stać człowiekiem jako jednostką społeczną. Jeżeli jest dziecko pozbawione wszelkich zdolności poznawczych ze względu na znaczne upośledzenie umysłowe, ciężko jest określić ilość człowieka w człowieku
Podobnie jest ze schorzeniami neurologicznymi: nagła zmiana osobowości na ten przykład (czyli zupełnie inna osoba, tylko w tym samym "opakowaniu"). Pytanie do głęboko wierzących: jak określić ten stan? Zmiana duszy? Jedna odchodzi, druga przychodzi? Jeśli macie trudności w jednoznacznym określeniu tej sytuacji, to powiem tak: przypadki medyczne uczą pokory i uczą braku radykalnych poglądów. Jeśli jednak wszystko co widzicie potwierdza Wasze założenia, to mamy zwykłą nadinterpretację poznawczą i dopasowywanie obrazu rzeczywistości do zakodowanego wzorca.
Posty połączone: 03 Kwi, 2016, 17:55:53 Z rozmów z ludźmi którzy pracują z dziećmi upośledzonymi , z zespołem Downa okazuje sie ze są to bardzo radosne dzieciaki i tutaj sie zgodzę, Nie zawsze. Dzieci z zespołem Downa z czasem robią się krnąbrne, uparte i agresywne.
Posty połączone: 03 Kwi, 2016, 18:00:34 Moja żona 4 lata temu zaszła w ciążę, dość szybko, bo Jonasz miał 7 miesięcy, był jeszcze przy piersi... żona pojechała do ginekologa, ten zrobił wszystkie badania, USG, i powiedział, że nie ma żadnych szans na urodzenie dziecka, bo 70% miejsca dla rozwoju płodu zajmuje skrzep, jedyne co może zrobić, to przepisać tabletki wczesnoporonne, żeby uniknąć ewentualnych powikłać (nie będę wymieniał całej listy). Żona wróciła do domu, opowiedziała mi o wszystkim, a ja powiedziałem, że może te tabletki zwrócić lekarzowi, niech posłodzi sobie nimi herbatę... Jako osoba wierząca, powiedziałem do Kasi, że to Pan podtrzymuje wszystko słowem swojej mocy (Hbr 1,3), i to On zdecyduje czy dziecko się urodzi, i jakie się urodzi. Kasia krwawiła jakieś 3 tygodnie, i na końcu wyleciał z niej duży skrzep. Będąc pewna, że poroniła pojechała znów do ginekologa, żeby ewentualnie oczyścić pozostałości, żeby uniknąć jakiegoś zakażenia... i co?"Niemożliwe, stał się cud, dziecko jest w pełni rozwinięte, a to co z pani wyleciało to krew, która znajdowała się w łożysku". Dlatego Miłka ma na imię Miłka (zdrobnienie od Bogumiła). Jaki z tego morał? Spoiler Rozdmuchujecie tu dylematy, które nawet was nie dotyczą... znajcie miarę.
To jest właśnie nadinterpretacja poznawcza. Serio - zazdroszczę Ci takiej ślepej wiary. To daje siłę i szczęście.
Nie zawsze jednak dzieje się dobrze. Tłumaczenie, że "wolą Pana" jest bezsensowna śmierć ludzi w zamachach mnie nie zaspokaja.
A co do lekarza i skrzepu - wypadałoby nie komentować, ale napiszę najdelikatniej jak umiem: są duże rozbieżności w metodach leczenia i poziomie świadczonych usług medycznych.
Posty połączone: 03 Kwi, 2016, 18:04:06 A TERAZ KIJ W MROWISKO!!!
Wczoraj była rocznica śmierci JPII i co? I chuj! Za to za tydzień będzie rocznica Smoleńska. Kurwa co to za katolicy