Tak samo niby jest z Zalewskim w Toruniu - co rusz dostaje reelekcję miażdżącą przewagą, bo nie ma co - dużo się zmienia na lepsze, całe miasto jest upstrzone tabliczkami z informacją o 2/3 kwot tych czy innych inwestycji finansowanych z kasy UE; Toruń dzisiaj i 10-15 lat temu (zanim został prezydentem) to dwa różne światy, ale to tylko jedna strona medalu - mnóstwo inwestycji jest załatwianych po boku w "atmosferze półświatka" - przetargi realizowane po znajomości, według legend miejskich jakieś akcje z zastraszeniami, korupcja, mnóstwo przestrzelonych inwestycji typu "centra rozrywkowo-sportowe" kawał drogi od centrum do których trzeba dopłacać po wybudowaniu i jedyne, co tam się odbywa, to "gale disco polo", gdy miasto jest najbardziej zadłużone w Polsce! Np. Poznaniowi zadłużenie się na odpowiednie inwestycje wyszło na dobre w długofalowej perspektywie, tymczasem w Toruniu idzie to na "mosty świetlne" i bezsensowne "centra kulturowe" czy niepotrzebnie wypasiony nowy most przez Wisłę. Poparcie u mieszkańców często ma się nijak do tego, jak dobrym ktoś jest prezydentem.
