Handlowcy pod hasłem "mahoń" ukrywają kilkaset gatunków należących do kilkudziesięciu rodzin z całego świata. Właściwie to w dzisiejszych czasach już prawie każdy egzotyk dostaje przypinkę "mahoń" z automatu. Mahoń mahoń, czyli Mahoniowiec Królewski (Swietenia macrophylla) już dawno przestał być powszechnie używany do budowy instrumentów ze względu na jego ograniczone zasoby, a co za tym idzie wysoką cenę.
Już pomijam fakt, że mahoń to nie jest synonim do mahoniowiec... No ale trudno, przyjęło się, firmom nie jest na rękę żeby podawać konkrety. Od paru lat jest jeszcze gorzej, teraz "mahoniem" może być zarówno drewno o gęstości 500kg/m3 jak i 1000kg/m3. Już nawet nie muszą mieć budowy piętrowej!!!
Dorzucając do tego fakt, że drewno jest materiałem anizotropowym niejednorodnym o zróżnicowanym składzie chemicznym i zmiennej budowie strukturalnej w całym jego przekroju, wydaje się dosyć zabawne, że ktoś z góry zakłada jakie właściwości będzie miało dane drewno. Nawet badając próbkę z jednego końca deski nie da się określić jego właściwości na drugim końcu tej deski. Różnice we właściwościach w obrębie jednego pnia/kłody/tarcicy/deski mogą być ogromne, a co dopiero w obrębie rodziny czy rzędu. Oczywiście można się spodziewać czegoś "mniej więcej", ale te pewniki w stylu "mahoń muli" kładą mnie na łopatki.