Nie wiem czy zszokowało, ale jednak. Uświadomiłem sobie pewną zależność. Cena gitary jest ściśle powiązana z 'gatunkiem' gitarzysty. Coś jak z krzywą Laffera.
Pośród właścicieli tanich gitar mamy wielu niedzielnych użytkowników, że tak to nazwę. Mało kto zajmuje się graniem na poważnie. Wraz ze wzrostem ceny napotykamy na coraz to lepszych gitarzystów, którzy grają częściej, mają lepszą technikę, coś potrafią, ale w pewnym momencie dochodzi do załamania. Spośród użytkowników gitar po parę tysięcy może 10% gra na poważnie? Reszta już zaczyna pierdolić o niesamowitych właściwościach niektórych modeli i o nieprzydatności do użycia innych. Grają może po 15 minut tygodniowo, a mają się za wielkich znawców. To już są bardziej kolekcjonerzy, nie gracze, i to tacy, których zjadają na śniadanie dzieciaczki na cortach, bo jedni grają, a drudzy pierdolą o graniu.
Tym razem, to posiadasz Pan rację.
