Po raz kolejny, i kolejny, kolejny: nie sądź ludzi po pozorach. Jestem właśnie na spotkaniu dla małżeństw i jest tu dwóch gości. Jeden wielki i łysy, w dresie, z dziarami na przedramionach i łańcuchem na szyi, który by spokojnie zacumował kuter. I jeszcze z Oruni! Pomyślałem: oj, będę się trzymał z daleka! Tymczasem to niesamowicie miły misio, człowiek nawrócony, łagodny i ciepły - teraz tutaj mój najlepszy kolega
.
Drugi gościu to samo: jeżyk na głowie, dresy, łańcuch i ogólny klimat Golfa trójki. Tymczasem facet prowadzi kościół uliczny, od paru lat wyciąga ludzi z bezdomności, nocuje ich, szuka im pracy albo sam im ją daje w swojej firmie. Wyciąga narkomanów z nałogu, wspiera ich potem w trzeźwości.
Summa: cieszę się, że spotkałem takich wartościowych ludzi (tych i wielu innych, naprawdę różnych od spotykanych na codzień), a ich faktyczne życie to mnie właściwie zawstydziło...