Nie moge sie otrzasnac od niedzieli. Nawet nie myslalem, ze moge tak mocno przezywac smierc kogos, z kim mialem ledwo okazje kilka razy zamienic pare slow po koncercie. Jednak juz 10 lat mija od pierwszego koncertu Riverside, na ktorym bylem i wciaz wspominam go jako jeden z najlepszych ever. To bylo odkrycie, Riverside zagrali cos co mnie zmienilo. Wiem jak to brzmi dla kogos z boku, ale tak sie wlasnie czulem/czuje... Mam to samo, ale ja znałem Grudnia dobrze, nawet fatygował się z Wawy do tej mojej dziury... w zeszłą środę przysłał mi ostatnie dwie płyty z podpisami chłopaków z Riverside... nie jest mi łatwo o tym myśleć, dlatego staram się nie myśleć...
Nie chcę pamiętać jak się śmiał, ani jak mówił, bo mnie to przybija...
Spoiler