Ciągle wraca mi obraz spotkanego po latach mojego najlepszego przyjaciela z podstawówki, z którym rozumieliśmy się dosłownie bez słów, który był bardzo inteligentnym facetem o wybitnym poczuciu humoru, ale i (co chyba kluczowe) bardzo dużej wrażliwości. Teraz okazało się, że jest człowiekiem imającym się ciągle jakiś dorywczych prac, nie płacącym alimentów i pozbawionym resztek godności, byle tylko się napić...