Ja ostatnio grałem sztukę z wykorzystaniem laptopa i sampli właśnie. Ale jedno co mogę od razu zasugerować, to żeby wokale szły osobno z samplami - w ten sposób to człowiek, który nagłaśnia ma kontrolę nad tym, a nie Wy, kiedy prawdopodobnie będziecie bardziej zaangażowani w granie niż bieganie do laptopa i dostosowywanie poziomów. Nasz setup wyglądał tak:

Zrezygnowałem z efektów wokalowych, bo przy poprzednich koncertach okazywało się, że sprawiać potrafią sporo problemów i np. nagle zaczyna się coś sprzęgać. I jeśli masz wokale+sample puszczone jednym kanałem to akustyk może Ci tylko wszystko wyciąć.

Jeśli chodzi o sesję, to było trochę zabawy z route'owaniem, ale na obrazku zaznaczyłem, które wyjścia na interfejsie za co odpowiadały. Czyli jeśli chciałem coś mieć na frontach, to muszę wyraźnie zroute'ować na odpowiednie wyjście. Dokładnie takiego samego setupu używamy na próbach, z tym, że wokal idzie bezpośrednio z mikrofonu i sygnał z niego jest kierowany na wyjście dla nagłośnienia.