Autor Wątek: Kto tu coś napisze ten dupa!  (Przeczytany 320704 razy)

Offline Tadeo

  • Pr0
  • Wiadomości: 625
  • Sie gra sie ma
    • Fraktale
Widzę pozytywną zmianę w myśleniu. To się właśnie nazywa wolny rynek. Wiadomo, że w obecnej sytuacji społeczno-gospodarczej, zupełne uwolnienie rynku nie skończy się dobrze. To jest proces, który powinien być stopniowy i nie jest powiedziane, że rynek pozbawiony żadnych regulacji jest rozwiązaniem optymalnym, nawet jako docelowe. Niemniej jednak, przydałoby się przede wszystkim mniej rzucać kłód pod nogi mikroprzedsiębiorst wom, które są sporą siłą napędową gospodarki (20% udziału w PKB), a w przeciwieństwie do średnich i dużych firm, nie mają wystarczająco silnej pozycji, by bronić się przed fantazją urzędników.
Wolny rynek w gospodarce umarł dawno temu, jeżeli w ogóle istniał.

Ten system nie dąży do równowagi - sam Smith nawet tak nie twierdził. Każdy, kto wzbogaci się na sukcesie dostaje możliwość jeszcze większego odsadzenia konkurencji, przez co ostatecznie powstaje oligopol, którego członkowie wchłaniali swoje lokalne rynki aż natrafili na siebie nawzajem. Starczy spojrzeć na dowolny produkt tworzony masowo.

Jedyne miejsce, gdzie moim zdaniem wolny rynek jeszcze żyje to konkurujące open-source'owe projekty. Nikt nie zachowuje przewagi na długo ani też ostatecznie, ponieważ jeżeli ktoś wymyśli nowy ficzer ktoś inny może go wytworzyć u siebie.

Niemniej to nadal jest konkurencja, a konkurencja zawsze przegrywa ze współpracą.

Ale jak ktoś już stanął na nogi, złowił trochę ryb, to teraz trzeba mu zabrać i oddać tamtemu, co wziął wędkę, sprzedał za połowę wartości i poszedł na dziwki a teraz umiera na weneryki?
Jaką to ma wartość edukacyjną skoro nieważne, co głupiego odwalę, to i tak dostanę kolejną szansę?
Nie. Każdy powinien dostać jedną wędkę, żeby mógł łowić ryby. Jeżeli mu się rozwali, a robił z niej dobry użytek, powinien dostać następną. Jeżeli natomiast wymienił ją na rybę/dziwki/koks to nie powinien dostawać więcej wędek.

Piszę "dostać", żeby nie było nieporozumień, że mam na myśli "zarobić na wędkę niezależnie od tego, czy ma czym łowić ryby".

Warto przypomnieć, że korporacje nie boją się większości regulacji, bo ich na nie po prostu stać a pozwalają one skutecznie odsiać plankton :)
Hm, nie mogę nie dostrzec analogii między tą sytuacją a klękaniem do miecza za minimalną. Nie jest to pożałowania godna sytuacja, z którą wypadałoby coś zrobić?

Ci tutaj się zbuntowali i zrobili to samo, co duże korpo:
http://www.npr.org/sections/parallels/2015/12/24/460558347/a-cheeky-welsh-town-goes-offshore-to-avoid-british-taxes

Im więcej takich spraw, tym szybciej ustawodawcy na świecie zepną dupska i przepchną stosowne ustawy. Lobbyści mogą lobbować, ale gdy deficyt budżetowy zaczyna pukać do drzwi to nie da rady inaczej i trzeba łatać.