Autor Wątek: Kto tu coś napisze ten dupa!  (Przeczytany 320521 razy)

Offline pivo

  • Pr0
  • Wiadomości: 736
    • VisionsOfTondal
Twój argument nie jest inwalidą dlatego, że bezrobocie wynosi X, tylko dlatego, że ono wyraźnie spada, więc nie ma co się o nie tak srać. ;)

Czyli nie ma po co wprowadzać socjalistycznych reform? :P


I zadał bardzo dobre pytanie. Wyprowadzasz się do kraju z lepszymi płacami i znacznie wyższymi kosztami życia oraz decydujesz się na pracę zdalną w Polsce. To podejrzane :P
Natomiast jeśli laska jedzie za granicę na Twój koszt, to zastanowiłbym się czy nie siedzisz pod pantoflem. Been there, done that.
Nie wiesz co to miłość, Grzesiek. :-*
Mówisz o miłości do pracy, co nie? ;)

Koleś sobie całkiem śmiesznie zażartował a Ty się obraziłeś jak prawdziwy lewak :P Niniejszym odznaczam Cię orderem Virtuti Levakari.
Będę nosił z dumą. :D Wkurzyło mnie bardziej to, że ocenia to, w jaki sposób ja wydaję moje pieniądze. No i że sugeruje, żebym w razie czego zamordował moją siostrę. :P

A, i on nie żartował. :P
Miał rację. Zamorduj ją.

Dlatego wszyscy mamy szkoły ogólnokształcące i obowiązek szkolny, żeby każdy dostał jak najwięcej szans.
Obawiam się, że siostra na infie rypała w Elastomanię.
A gunwo, bo uczyli ją HTMLa i szło jej dobrze. ;) W stosownych warunkach mogłaby się dużo nauczyć.

Stosujesz teraz tłumaczenie każdego lesera(i mojej ex ;) ). Winni oczywiście wszyscy oprócz głównego zainteresowanego :P
No to przyfarciłeś. A co robiłeś na lekcjach fizyki w szkole? Tam miałeś szansę nauczenia się jej.
Hah, widziałeś "Diabeł ubiera się u Prady"? Moja nauczycielka fizyki z LO w skrócie. Wszyscy mieli u niej chujowe oceny. Trafiłem na nią oczywiście przypadkiem.
Miałem podstawową fizykę w szkole. Materiał na rozszerzenie musiałem sam wydziubać w domu. Udało się na 90%.
Tamten kolega, o którym wspominałem wcześniej mówił potem: "a bo my mieliśmy podstawową fizykę i tak bym się nie dostał do Warszawy".

No to rzeczywiście przyfarciłeś. Oh, wait, Mnie wyjebali. Żadna tragedia - trzeba było zapłacić i przez pół roku spiąć poślady. Jak byłeś zbyt biedny, to dostawałaś zniżkę i rozłożenie płatności na raty.
Miałem propozycję od dziekana rekrutować się na makro od zera, ale nie przyjąłem - 1,5 roku w dupę, a co za tym idzie stosowne opóźnienie w wejściu na rynek pracy itd. itp. Okej, wynegocjowałem uczynienie wyjątku dla mnie, ale to udało się tylko dlatego, że sytuację miałem w miarę korzystną.

BTW z kim robiłeś IOPy? Albo: czy brałeś udział w Sacholotku?

Wiesz czemu ja wyleciałem? Bo nie mogłem być na kolosie z ANA2, bo miałem wycinany wyrostek wtedy. Szmata bardzo byla niechętna, żeby zrobić mi dodatkowy termin. Musiałem rozmawiać z dziekanem. Potem było trochę ciszy aż w końcu w pewnym momencie nagle dostałem maila bez ostrzeżenia w okolicach 22ej: "Pan przyjdzie jutro o 8ej".
Wyleciałem i poszedłem na wznowienie. Spiąłem dupę i wróciłem. Wielki mi problem.

Robiłem IOP i SCZR z Sachą, ale chyba znów jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, bo z jednego i drugiego dostałem 4 za pierwszym razem. Kolosy zaliczone na poprawkach.
Wystarczyło pójść do prowadzącego, przegadać z nim rozwiązania i poznać jego oczekiwania, ale to chyba tylko taki wirtuoz życia jak ja mógł na to wpaść :facepalm:

W Stanach za studia płacą tylko Ci, co bardzo chcą studiować a nie chcą zapierdalać.
System stypendiów daje warunki do studiowania każdemu, kto ma dobre wyniki.
A jeżeli ma powiedzmy średnie? Zastąpi go ktoś, kto jest słabszy, ale jego rodzice byli w lepszej sytuacji materialnej.

To wtedy bierze kredyt studencki i wie, że jak przeimprezuje studia to potem będzie ciężko. Nie ma problemu z pospolitym ruszeniem na gównokierunki jak u nas.

I znów opowiadasz historie o tym jak powinno być a nie o tym JAK JEST. Idea "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego" zaczyna się rozpadać już przy zbiorze liczącym kilkanaście sztuk a co tu mówić o całym kraju? Chcesz kierować się taką ideologią w kraju, w którym sąsiad uśmiecha się na Twój widok a chwilę później dzwoni do skarbówki, bo masz nowy samochód? To śliczna idea, ale NIE DZIAŁA w praktyce.
Ok, czynnik Polski ma tu znaczenie, ale nie znaczy, że na dłuższą metę nie warto do tego dążyć - zwłaszcza, że te zjawiska zostaną zmarginalizowane, jeżeli tylko wprowadzi się kulturę współpracy. Kultura konkurencji tylko je wzmacnia. Państwa północy oraz Szwajcaria mają to ogarnięte.

Przypominam jeszcze raz: o takie rzeczy walczy się pokoleniami i na pewno nie zmuszając ludzi z dnia na dzień do zaakceptowania drastycznych zmian.
Z powodu "polskiej mentalności" nie jestem też fanem wprowadzenia wolnego dostępu do broni u nas.

Mówisz, że tak dużo zależy od przypadku i sugerujesz, że życie to gra losowa - ok. Tyle, że jak widać życie to bardziej poker niż lotto. Niby każdy dostaje karty od czapy, ale to od Ciebie zależy co nimi ugrasz. Spójrz na takiego Jaśka Melę. Wystarczyło zostać kaleką w idiotyczny sposób, żeby dorobić się milionów.
Ha, ale to jest jeden Jasiek Mela, na X innych ludzi, którzy zostali kalekami i na tym koniec. Nie sądzę, żeby każdy mógł coś takiego ugrać.
Oczywiście, że nie. Dlatego wyjątkowym przypadkom należy się należyta opieka. Osiągnęliśmy taki poziom, że nie musimy rzucać nieszczęśników krokodylom na pożarcie.
Przez "wyjątkowy przypadek" mam na myśli sytuację, gdzie rodzina jedzie samochodem. Giną wszyscy oprócz dzieciaka, któremu upierdala wszystkie kończyny.

Wyjątkowym przypadkiem nie jest: "olaboga, nie wynegocjowałem sobie urlopu w pracy!", "olaboga, starsi mi nie zapłacą za stancję w innym mieście, pomusz" albo "olaboga, miałem wredną jędzę od przyry, pomusz" albo "zmarł mi chomik, pomusz" albo "starszy wstawił mi Peralgonię do pokoju, wytworzyło we mnie fanatyczne zainteresowanie roślinami i popchnęło do pójścia na bioetykę a nie na medycynę"


W ogóle tutaj jest ładny artykuł na temat naszej dyskusji:
https://medium.com/life-learning/your-life-is-tetris-stop-playing-it-like-chess-4baac6b2750d

Nie jestem pewien, co ten artykuł ma do naszej dyskusji. Przecież ja cały czas mówię, że nieważne jaką "grą" jest życie, to zawsze będą strategie umożliwiające uzyskanie lepszego wyniku.
Przypominają się mi się też słowa mojej śp. taty: "Wy to dopiero macie możliwości..."



I teraz najważniejsze: Pamiętaj, że ludzie, którzy Ci płacą również grają w tę paskudną grę. Jeżeli sam nie jesteś w stanie zorganizować sobie pracy, to jesteś zdany na kogoś innego, kto Ci to zrobi. Wprowadzanie zmian uderzających we wzrastające biznesy to zbrodnia.
« Ostatnia zmiana: 15 Sty, 2016, 19:57:23 wysłana przez pivovarit »