Autor Wątek: Kto tu coś napisze ten dupa!  (Przeczytany 320584 razy)

Offline Tadeo

  • Pr0
  • Wiadomości: 625
  • Sie gra sie ma
    • Fraktale
Tylko, że ciągle nie rozumiem, co to ma do rzeczy. Życie potrafi pokopać i albo się człowiek przygotuje na to albo idzie do piachu. "Jak umiesz liczyć, to licz na siebie".

A teraz jak już się poużalałem to podam mój przykład: mam dwóch znajomych z liceum. Mieszkali na wsiach pod Lublinem. I generalnie byli z biednych rodzin.
Jeden siedział cicho i się uczył całe liceum a drugi pisał mi na gg z wyrzutem, że starsi mi fundują wyjazdy zagraniczne co miesiąc i nowe zabawki(tak wyglądała moja 3cia klasa liceum).
No to ja mu tłumaczę, że zarabiałem wtedy więcej niż moi rodzice razem wzięci a ten dalej gadał swoje tak jakby jednym uchem wlatywało a drugim wylatywało.
Ponownie gadka się rozpoczęła po maturach jak się podostawaliśmy na studia. Zaczęło się pierdolenie z wyrzutem, że jemu rodzice nie zapłacą za studia w Warszawie...
A ten drugi koleś, o którym wspomniałem, dostał się na SGH i był w tak słabej sytuacji materialnej, że każdego dnia po uczelni robił nocki, żeby móc się utrzymać i CZĘŚĆ PIENIĘDZY ODESŁAĆ rodzinie. Ten człowiek jest teraz managerem w P4 a tamten drugi pewnie dalej narzeka, że rodzice mu nie dali hajsu na Warszawę.
Miałem zajebisty wpis na ten temat, ale mi się skasował. :'(

Ten narzekający kolega jest przykładem kogoś, kto miał możliwości rozwinąć swój potencjał, ale położył laskę. Ja natomiast mówię o ludziach, którzy możliwości nie mają. Na każdego takiego menedżera, który miał potencjał i szczęście przypada X ludzi, którzy też mieli potencjał, ale po drodze w wyniku czystego przypadku coś ich tak dupnęło, że teraz tkwią w gównopracy do której dojeżdżają 1,5h dziennie w jedną stronę.

"Licz na siebie" nie działa uniwersalnie, bo o zbyt wielu rzeczach decyduje przypadek. Przykłady: Obie moje siostry miały podobny potencjał jak ja, ale aktualnie to ja zarabiam na rękę więcej niż one obie razem wzięte. W 1/3 zadecydował o tym fakt, że po prostu miałem farta.

Albo to: Najzdolniejszy człowiek jakiego znam(laureat Kangura, olimpiad przedmiotowych etc.) w pewnym momencie znalazł się (w wyniku przypadku) w sytuacji: wynajmuje mieszkanie, ma oszczędności, ale nie ma pracy i wywalili go z matmy UW i musi wykminić co dalej. Poleciłem go w firmie, w której wtedy pracowałem i teraz jest zajebistym pracownikiem, ale gdyby liczył tylko na siebie to nie miałby tak prostego wyjścia z tej sytuacji. Karma wraca zresztą, bo uzbierał tyle oszczędności, że swojego czasu pożyczył mi pokaźną sumę bez której z kolei ja byłbym w dupie.

Co do piachu: Miałem kolegę na studiach, który nie miał rodziców, nie miał pieniędzy ale miał ambicje, więc dostał się na Elkę i nawet rozsądnie mu szło. Pewnego razu powiesił się bo po prostu nie mógł już dłużej tego wytrzymać.

tl;dr: Zmierzam do tego, że "licz na siebie" to słaba rada, bo współpracą zawsze osiągnie się więcej, niż działając samodzielnie, albo co gorsza konkurując z kimś.