Idę do restauracji McDonald's. Stoję w kolejce do kasy. Trwa to chwilę. W końcu kasjer pyta mnie, co sobie życzę. - Chciałbym rozmawiać z managerem - odpowiadam. - A w jakiej sprawie? - Chciałbym mu coś powiedzieć. - A co takiego? - Proszę go zawołać. - Proszę zaczekać, teraz nie może podejść. Odchodzę i czekam przy zalanym kawą stoliku. Czekam pięć minut. Nic. Czekam dziesięć. Nic. Czekam piętnaście. Wciąż nic. Przypominam sobie starą metodę na rozmowę z managerem. Idę na środek sali i kładę się na podłodze. Po chwili podchodzi do mnie jeden z pracowników. - Proszę wstać - mówi. - Nie wstanę - odpowiadam. - Bardzo pana proszę. - Nie. - Paulina, zawołaj managera! Przychodzi manager. Wstaję z podłogi. - Wreszcie pan jest - mówię do niego. - Mam do pana prośbę. - Słucham - odpowiada manager. - Czy mogę coś powiedzieć przez mikrofon? - Przez mikrofon? - Żeby wszyscy mnie usłyszeli. Chcę coś ogłosić. - Co takiego? - Nie mogę powiedzieć. - W takim razie nie. - To ja się kładę. - Nie, nie, nie! Już dobrze, niech pan powie. Tylko krótko proszę. - Jedno zdanie. - OK. Idę z managerem McDonald's za kontuar i dostaję do ręki mikrofon. - Szanowni państwo - mówię przez głośniki, a wszyscy w restauracji odwracają głowy. - Chciałem powiedzieć, że nazywam się Łukasz Mrozowski i jestem studentem prawa na Uniwersytecie Warszawskim. Dziękuję. Miłego dnia. Stary jestem. Ktoś naprowadzi. O co chodzi? Niemiłosiernie mnie to interesuje. Dziękuje. Miłego wieczoru.Spoko. Chętnie pominę wersje z weganami i feministkami
.
Spoiler Miałem okazję "styczności" przez dwa lata ze studentką prawa - men, to jest inna strefa czasowa mózgu. Nawet w ameryce to znają, że mało z dumy nie pękniesz, pochwalić się musisz: