Podobnie jak Mother Puncher poleciłbym Schectera Demona 7. Nówki wiszą obecnie za 1199 zł, także cena za tą gitarę całkiem przyjemna (szczególnie przy tak wysokim kursie euro i dolara do złotówki).
A JS32-7 chodzą aktualnie po 1200 (jest jeden Q na wyprzedaży oraz cholernie śliczna limitowana Quicksilver u Niemców.de). Indonezyjskiego JS za te 1500-1600 bym za Chiny nie kupił, ale obniżka ceny o 20%...
Ogólnie osobiście Schectery odradzam.
Oczywiście to kwestia zupełnie subiektywna, bo dla mnie osobiście mają zupełnie niegrywalne gryfy.
No, chyba, że masz łapę jak drwal albo kowal.
Dlatego też właśnie myślałem nad tym JS32-7. Bo Jack ze zmiennym radiusem.
Całe miesiące chciałem jakiegoś fajnego Flejma tudzież tańszego Ibka (jak każdy nowy siedmiostrunowiec), ale jakiś czas temu naczytałem się "niżej niż Drop A to tylko 26.5 cala, bo inaczej smutek, brak klarowności, grube druty" - a jak chcę grać Monumentsy i inne Tesseracty to potrzebne mi coś co uciągnie ichnie Open Ab/A/A#. Czyli albo Jackie, albo Schecter, bo RGD przestali już robić :/
A jakie masz teraz wiosło? Pytam, bo może zamiast czytać po prostu najpierw spróbuj?
Na szóstce 25,5 stroiłem się w G, obecne na siódemce 25,5 stroję się Drop G, na barytonie 27" też i nie ma tragedii w żadną stronę. Jak chcę fajny bździąg, to łapię 25,5.
Osobiście wolę barytony, ale nie demonizowałbym skali 25,5 do strojów w okolicach G