Bo gdyby zły prywaciarz- kapitalista mógł płacić mniej za gaz, prąd i benzynę, wszystko byłoby tańsze, więc nawet, gdyby nie podwyższył płac swoim pracownikom, mieliby oni większą siłę nabywczą.
To nie jest takie proste! Każda, ale to każda zmiana w gospodarce ma zarówno pozytywne, jak i negatywne skutki. Najlepsza jest gospodarka przewidywalna, a akcyza - o zgrozo - przypadkiem stabilizuje ceny tych produktów(inna sprawa, że przy okazji tworzy niezdrową dla aktualnie rządzącej grupy zachętę do wyciskania dodatkowych pieniędzy na obietnice wyborcze).
Ponadto kluczowa jest kwestia
o ile coś się zmieni - to nie jest coś, co tak po prostu można przewidzieć albo olać.
A nawet jeżeli powyższe argumenty uznać za bzdurne(też można!) to pozostają jeszcze kwestie geopolityczne. Skąd mamy gaz i benzynę? Od gościa, który bawi się w imperium i w historii naszych relacji na temat dostaw wymienionych surowców potrafił zmienić zdanie kiedy tylko mu to odpowiada. W takich warunkach powinniśmy raczej myśleć nad tym, jak korzystać z tych zasobów wydajniej(to również obniżyłoby wydatki - a o to nam przecież chodzi).
Skąd mamy prąd? Z infrastruktury, która aktualnie ledwo daje radę(o czym przekonaliśmy się latem). Na dobrą sprawę powinniśmy
więcej zainwestować w energetykę jeżeli to wszystko nie ma dupnąć za kilka lat.
