E tam meh, każda potwora znajdzie amatora, a wrzuciliśmy przecież też takie klasyczne koty

.
Na pewno wiele osób zastanawia się dlaczego tak długo to trwało. Otóż nasz pierwotny plan zakładał robienie niemal wszystkiego we własnym warsztacie z wyjątkiem lakierowania (bo nie umieliśmy). Niestety rzeczywistość okazała się okrutna - nikt nie chciał lakierować nam gitar, bo to za dużo pracy i wysoko postawiona poprzeczka, bo defekty jakie przechodzą na meblach nie przejdą na instrumentach itd. Te pierwsze 5 wioseł robił dla nas zewnętrzny lakiernik, ale strasznie długo to trwało, więc podjęliśmy męską decyzję - robimy lakiernię i uczę się lakierować (skoro zostałę lutnikę to mogę i lakiernikę?). Te nowe wiosła to już efekt mojego psiukania. W sumie potrzebowałem kilku miesięcy żeby dojść do poziomu pt. możemy pokazać te gitary ludziom i się nie wstydzić.
To czego nie widać na nowych zdjęciach a co potwierdziło się w praktyce: Nowe profile gryfów są zajebiste. To nie jest tylko moja opinia ale w zasadzie każdej osoby, która wzięła nowe koty do łapy. Profil jest zmienny przechodząc z asymetrycznego na niskich pozycjach w symetryczny na wysokich. Mimo niemal 2-letniej przerwy w graniu nie czuję się niezręcznie grając na tych gitarach i w dużej mierze jest to kwestia profilu gryfu i niskiej akcji strun, na którą z kolei pozwala proporcjonalnie zmienny radius i bardzo dokładnie wykonane podstrunnice. Jaram się

No i brzmieniowo są takie, że aż szkoda mi się z nimi rozstawać i znowu być bez gitar
