Cieszę się jak mój synek przekuł słabość na swoją korzyść. Walczymy z jego astmą i problemami z tym związanymi. Są chwile, że dusi się, nie nadąża biegać za rówieśnikami, itd. A teraz, na nowym podwórku (bo z wioski przeprowadziliśmy się do "miasta") jak jakiś kolo bije drugiego, to Szymonio podlatuje i mówi: zostaw go, bo będziesz miał do czynienia z Astma Manem! I chucha na niego i póki co 100% ziomów bierze nogi za pas
.