Bajeczka o geniuszu, co "wszystko sam" jest dla przygłupów, sorki moje piękne kuce z polibudy
Moje grube cebuliony na koncie pozdrawiają.
Poszczególni moi rodzice albo nie mogli, albo nie chcieli mnie wspierać a mimo to jestem, gdzie jestem.
Ale tak na serio to w gimbazjonie byłem jedną z czterech szkolnych fajtłap w klasie. Na dodatek miałem jedną z gorszych średnich(głównie przedmioty humanistyczne ciągnęły mnie w dół, ścisłe nadrabiały). Ogólnie klasa się ze mnie śmiała, ale teraz to śmieję się* głównie ja.
*Dobra, tak naprawdę to
cieszę się, bo spokojnie mogło się to wszystko skończyć inaczej.
Inna sprawa, że fajtłapy nie zostają menedżerami(zwykle).