Bardzo szanuję to, co robi i czego dokonał, ale trochę nie rozumiem wymowy tej jego ironii. Trzeba walczyć ze stereotypami "bogaty=nakradł" i utożsamianiem każdego przedsiębiorcy z "januszem biznesu" (choć tym trzeba w końcu utrzeć nosa, bo na myśl o podpisaniu jakiejkolwiek umowy dzisiaj dostaję palpitacji od ilości kruczków i prawniczego wodolestwa, przez które trzeba brnąć), etc. ale co z niego ku*wa za chrześcijanin, co broni śmieciówek!? Polski ksiądz zawsze bardziej papieski od papieża. Może jako klecha nie przeżył ani jednego dnia jako prekariusz i pie*doli od rzeczy!? Nie grozi mu utrata "pracy" ze względu na wypadek przy pracy czy inne losowe wydarzenie. Medal ma dwie strony, ale k***a mać, w zdecydowanej większości przypadków śmieciówki to skurczysyństwo.
Spoiler