Autor Wątek: Co was ostatnio zszokowało?  (Przeczytany 1419187 razy)

Offline gizmi7

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 528
  • Venus as a goodboi
Po prostu nie neguję idei podatków, a uważam, że są w Polsce problemy z ich "redystrybucją" przez kolesiostwo na każdym szczeblu, źle skonstruowany aparat prawny, nie egzekwowanie obecnego (chyba, że ktoś nie ma kumpla urzędnika/innej wysoko postawionej osoby albo komuś się narazi, to ma wtedy przerąbane) i niepotrzebnie przerośniętą biurokrację.

I nie, ogólnie rozumiane umiejętności nie są wyznacznikiem tego, jak ktoś zarobi w wolnym rynku. Są takie, które dają łatwiejszy/pewniejszy zarobek i takie, które nie dają tego, a też są społeczeństwu potrzebne.

Oczywiście, że umiejętności są wyznacznikiem. Są bardziej i mniej cenione usługi, a ludzie mają do jednych lub drugich predyspozycje i do kogo tu mieć pretensje? Gdybym nauczył się programowania to zarabiałbym dwukrotnie więcej, ale miałem styczność i po prostu nie mam do tego głowy. Do kogo mam mieć te pretensje, że programiści to lepiej zarabiająca grupa zawodowa? Do rynku pracy? Mam być na tyle krótkowzroczny i żądać, aby im zabrać i dać mi?
Problemem jest siła nabywcza złotówki, ale lewicowe pomysły jej nie wzmacniają tylko osłabiają. Trzeba umożliwić taki rozwój gospodarki, aby wzmocnić siłę nabywczą złotówki i wtedy nawet Ci z niższego szczebla będą mogli pozwolić sobie na lepszą jakość życia. Czyli rozwiązać problem u źródła. Zabieranie bogatszym, a dawanie biednym, sztuczne podnoszenie pensji minimalnej itp. to taki "patch" na źle działający system, a do tego fatalny w skutkach.
Neoliberalne rządy osłabiają złotówkę i trzymają pieczę nad niskimi kosztami pracy w Polsce (dla dużych korpo, bo mniejszym przedsiębiorcom się często ni cholery nie opłaca), żeby dobrodzieje z zachodu u nas inwestowali w call centra, fabryki i magazyny. A lewicy w Polsce nie ma i nie było przez ostatnie kilka lat. SLD nie ma nic wspólnego z lewicą, PO niby lekko skręca w lewo, ale jakoś nie korzystają na tym najbiedniejsi, a prekariat tylko się gwałtownie rozrasta. Możemy tutaj walczyć o przewagę jednego światopoglądu nad drugim (na szczęście pluralizm jest bardzo korzystny), ale i tak większość dużych ugrupowań walczy o konkretne grupy interesów. Dlatego nadzieję wiążę z Razem, bo nie są to stare twarze, tylko normalni ludzie z normalnymi problemami, reprezentujący konkretne poglądy, nie PO-bis a la sweatshop.pl (choć oni i tak wydają się być bardziej ogarnięci światopoglądowo) czy Samoobrona-bis pokroju Kukiza. Rządzić nie będą, ale uważam, że trzeba ich wspierać, żeby nie pozwolić na jednowładztwo PiSu, Kukiza i Korwina, ewentualnie PO-nowoczesna-SLD, a sensowną opozycję - tak, aby przenieść zainteresowanie opinii publicznej z pierdół typu "kiedy powstaje życie i ile lat za in vitro", które raczej powinny się odbywać na wydziałach filozofii wyższych uczelni, np. na to, o czym teraz piszemy.