[to chyba mój najdłuższy post na tym forum]
Osiągam apogeum wkurwienia przez swoją nieogarniętość przedsiębiorczą.
Naprawdę. W życiu robiłem (lub liznąłem) w chuj rzeczy, miałem styczność z różnymi dziedzinami itp. Gdy losowi ludzie w losowych miejscach o czymś rozmawiają (lub czytam coś, gdzieś, na necie) - albo temat obił mi się kiedyś o uszy, albo tym czymś zajmowałem się przez pewien okres... Po prostu nierzadko znam się na danej rzeczy w jakimś stopniu i potrafię się wypowiedzieć (unikając usilnie zgrywania wszystkowiedzącego, bo sensu w tym nie ma). Co z tego? Nie mam konkretnej "branży", nie jestem na nic konkretnie ukierunkowany.
(Nie)stety do muzy najbardziej mnie ciągnie, więc albo nie będę miał hajsu, albo będę bidował. Myślałem o rzeczach związanych z muzyką, na których można zarabiać (bity, soundtrack do filmów krótkometrażowych, gier, udźwiękowienie reklam, miks i mastering, realizacja i nagrywanie w studio), ale nie wiem kompletnie jak i z której strony co ugryźć. Mogę siąść i robić produkt, ale co z załatwianiem wszystkiego? Zdaję sobie sprawę, że tak łatwo mają tylko synowie posłów i wszystko na szczęście mieści mi się w głowie, ale ogólnie ostatnio myślę bardziej poważnie nad tym, co chcę robić. Na poważnie.
Nie sądziłem, że walnę takiego posta na krypto gejowskim forum gitarowym związanym z gitarami siedmiostrunowymi, ale... nie takie rzeczy widziałem już na ss, więc chyba jest okay.