ALE w przypadku "Idy" jest o tyle inaczej, że nikt nic nie tłumaczy. My wiemy jak było, wiemy że to "wizja reżysera", wiele rzeczy jesteśmy sobie w stanie sami dopowiedzieć. No, przynajmniej ci którzy czytają w życiu cokolwiek poza programem telewizyjnym 
Ale zagraniczny widz (a przecież mówimy o Oscarze i masie innych międzynarodowych nagród) nie zrobi sobie takiego "dopowiedzenia", bo po prostu chuja wie. Dla niego historia w "Idzie" jest taka, że krewni biednej Żydówki zostali zajebani siekierą w czasie wojny. Nie wiadomo jakiej wojny, ale zrobiły to te wstrętne polaczki. A, to pewnie tej wojny gdzie były "polskie obozy"...
Nawet jeśli zostali zajebani siekierą przez Polaków, co z tego? Czy zawsze musimy być nieskalanym narodem, któremu nikt, nawet w filmowej fikcji nic zarzucić nie może? Co jak co - ale w rozdmuchanym ego żaden naród nas chyba nie dogoni.