Właśnie obejrzałem niepubliczny filmik, na którym pan własciciel dosyć dużej fabryki gitar robi kilkukrotnie dwuznaczne wycieczki w kierunku "small builders" i z dumą mówi, że przy progach jednej gitary jego ludzie spędzają nawet 45minut(!). Wow!
I że mały lutnik robi 30 gitar rocznie, a jego ludzie 30 dzienne - i normalnie słyszę w domyśle: i kto jest lepszym fachowcem, tra la la la?...
Tak, nie ma jednego standardu. Każda sroczka swój ogonek chwali, swoje kuliste czy poprzeczne rozwiązanie. Niektóre nawet na tyle umiejętnie, że żyją z tego dostatnio - gdzie najczęściej czysto technicznie i lutniczo jest średnio........
nie od dziś wiadomo, że promocja to klucz do sukcesu
Zgadzam się . Les Paul swojego The loga strugał w 1940 roku , po godzinach w fabryce Epihone w NY bo znał tam nocnego stróża . Użył mahoniu bo miał go pod ręką za darmo , może teraz gdzieś jakiś inny łes dłubie swoją gitarę ? i zamiast do mahoniu ma dostęp do kompozytów bo zna stróża z NASA 
6 lat go strugał? I nie ciecia znał tylko samego Stathopoulosa
(ja czytałem, że to podobno była barwiona sosna, ale po zdjęciach stwierdzam, że chyba nie... do dupy te książki)
Sosna nie sosna , czarna limba to też sosna a zobacz jakie Suhr zajebiste gitary z niej robi .
a czy ja mówię, że sosna jest zła?
w niektórych stanach korpusy z sosny są rarytasem tak jak u nas chociażby flamed maple. Wszystko zależy od dostępności, klienci zawsze chcą to co dla niuch wydaje się egzotyczne i mało spotykane. U nas sosny jest najwięcej więc wszyscy się śmieją, że nadaje się do pieca. W ameryce potrafią palić mahoniem królewskim, a z sosny budować ekskluzywne rzeczy, wszystko zależy od klienta.
A tak w ogóle to sosna sośnie nie równa. Limba bardziej mi przypomina topolę jeżeli już porównujemy do krajowych.