Łooo kinowy klub dyskusyjny na sewęstringu!!!
Że ode mnie się zaczęło, to powiem czemu tak wysoko oceniam ten film. Bo czasem lubię snuje w których niewiele się dzieje, za to jest czas na chłonięcie klimatu. Truposz był bardzo abstrakcyjny i mocno pojechany. Only Lovers jest generycznie generycznym filmem o wampirach, w którym wiadomo w pizdu wszystko od momentu w którym załapujesz, że to wampiry (film oglądałem totalnie w ciemno, więc nie wiedziałem ocobiega).
Ale aktorzy grają naprawdę dobrze (ja tam chemię widzę, konwencja bliskości jest wiktoriańska i odwalona na romantico, bo well, oni są ze sobą od miliarda lat) i wszystkie puzzle się składają w taki ładny obrazek z obłędnie klimatyczną muzyką (za samą muzę mogę ten film bardzo bardzo lubić) i przestaje mi przeszkadzać brak dynamiki czy wyraźnie zarysowanej fabuły.
Also: ostatnia scenka wizualnie jedzie mi tak na kilometr Tarantino, że aż mi się zrobiło nieswojo