Autor Wątek: Sklepy/salony muzyczne - WTF?!  (Przeczytany 2615 razy)

Offline MrJ

  • Pr0
  • Wiadomości: 576
  • marudny jeżor
Odp: Sklepy/salony muzyczne - WTF?!
« 04 Lut, 2015, 07:21:47 »
Było pany byyyło, i w temacie który przypomniał Wuj, i ostatnimi czasy nawet we wkurwach/szokach. I powiedziano już chyba wszystko.

Że pracownik w zasadzie ma cię w dupie, bo nie dość że ma pińcet spraw na głowie, to czy się stara czy nie, zwykle chuja zarobi. I nieważne, że pensja pracownika to kropla w morzu kosztów jaki ponosi sklep (urządzenie, zatowarowanie i późniejszy obrót towarem, koszty dostawy/wysyłki, media, czynsze, chujwico) - skierowniczek nie da ci stówy czy dwóch (o zgrozo!) podwyżki, ale lekką ręką wypierdala xx-razy tyle do kosza, bo źle zorganizował w/w sprawy. I tak, pracowałem w handlu, jak się człowiek napatrzy ile kabony "leci do śmieci", a potem sam się użera o policzenie 10 zeta nadgodziny / pseudopremii, to się odechciewa robić cokolwiek. Zresztą nie tylko handlu to dotyczy tak swoją drogą.
Że zamiast jednego MM JP sklep powiesi sobie 5 sounderów, 4 corty, 3 epifony i 2 szektery. Aha, i 20 cymbałek (cymbałków?) dla cymbałów ( ;D ) z podstawówki muzycznej za rogiem. I to one zrobią obrót/zysk.
Że... ale co tam, jak pisałem, wszystko zostało powiedziane.

PS. Taka mnie naszła ostatnio dziwna refleksja odnośnie podejścia do klienta względem konkurencji jaka panuje na rynku. Mianowicie pierwszy raz w życiu kupiłem coś z kategorii - uwagauwaga - erotyka :D

W skrócie potrzebowałem kupić taki "niegrzeczny prezent" ;) , wszedłem na allegro w odpowiednie działy i zdębiałem (nomen omen ;) ) ile tam tego burdlu jest - dop wyboru, do koloru ;D Plus ceny -50% względem sklepowych (i dobre -75% od katalogowych), dostawa za darmola i na dzień następny, kontakt z klientem momentalny, z opisem, fociami i chujwicojeszcze. Dlaczego? Bo kurwa konkurencja. Może zdrowa, może nie do końca zdrowa (to już inny temat), ale sprawiająca że sprzedawca walczy o klienta, a nie klient walczy ze sprzedawcą.

Cytuj
poza jednym, jedynym moim ukochanym częstochowskim RNR

Bogdan i Paweł robio różnice :P Co prawda trochę mnie tam nie było (przeprowadzka), co prawda poziom nie jest już taki jak krótko po otwarciu (jak jeszcze pracował ten trzeci, nie pamiętam imienia), ale i tak większość sklepów mogłaby się od nich uczyć standardów "jak prowadzić salon muzyczny".
Dyskusja z forumowym skurwysyństwem jest jak gra w szachy z gołębiem - nieważne ile umiesz, wiesz i jaki masz poziom. Gołąb i tak wskoczy na szachownicę, rozjebie figury, nasra i wydrze dziób że wygrał.